Mój telefon rozdzwonił się jak szalony, domyślałam się,
że to Justin.
Cholera, to wszystko jest szalone.
Zwolniłam dopiero wtedy kiedy usłyszałam irytujący sygnał
policyjny.
Uchyliłam wargi.
O cholera.
Przestałam płakać, zaczęłam być przerażona. Mam kłopoty.
Zjechałam na pobocze i pośpiesznie zapięłam swój pas. Może
to mi się upiecze.
We wstecznym lusterku udało mi sie zauważyć jak moja cała
twarz pokryta jest rozmazanym makijażem oczu i łzami. Wyglądałam okropnie, ale
pomyślałam, że mogę wykorzystać tą całą sytuację i uniknąć takiej dużej kary za
złamanie tyle przepisów.
Kiedy czarnoskóry oficer zapukał do szyby auta, od razu
ją odsunęłam i pociągnęłam nosem.
- Dokumenty proszę.
Kiwnęłam głową i dałam mu swoje prawo jazdy oraz
dokumenty dotyczące samochodu.
- Nie jest pani właścicielem auta, hm? - Przyjrzał się dokładniej
mojej twarzy.
- Paul Jones to mój ojciec. - Mruknęłam znowu pociągając
nosem.
- Popełniła pani 6 wykroczeń.
- Oh...
Naprawdę mam kłopoty.
- Przekroczenie prędkości, przejazd na czerwonym
świetle... - Zaczął wymieniać, a ja byłam coraz bardziej przerażona i wściekła.
Zamkną mnie?
- Piła pani jakoś alkohol?
Zmarszczyłam brwi i potrząsnęłam przecząco głową.
- Cóż, proszę jednak dmuchnąć. - Zrezygnowana wyszłam z
samochodu i dostałam alkomat. Dmuchnęłam dużą ilość powietrza, ale tak jak
mówiłam, nic nie piłam.
- Więc co się stało, że jechała pani w ten sposób?
Jechała pani slalomem…
Przygryzłam wargę.
- Wszystko w porządku?
- No... - Zaczęłam nieśmiało. - Nie do końca.
Policjant zmarszczył brwi i kazał mi wyjaśnić. A ja...
Cóż. Powiedziałam mu trochę prawdy, a trochę... skłamałam.
- Mam rozumieć, że ktoś panią śledził?
- Nie użyłabym tego słowa, ale... Coś takiego.
- To nie zmienia tego, że musimy pani wystawić mandat i
punkty karne. Dodatkowo musi pani wybrać się z nami na komisariat.
- Co? Słucham?
- Stanowiła pani potencjalne zagrożenie dla innych
kierowców oraz dla pieszych. Nie możemy tego tak zostawić. A sprawą śledzenia
jeszcze się zajmiemy.
Otworzyłam usta oburzona.
Zamiast sobie pomóc, tylko pogorszyłam sytuację.
Jestem w pieprzonej dupie.
Oczami Justina
Martwiłem się o nią jak cholera. Jechała jak typowy pirat
drogowy, z tą różnicą, że jej doświadczenie przed kierownicą było naprawdę
małe.
W mojej głowie pojawiał się obraz wypadku i jej
zakrwawione ciało. Andrina nie była najlepszym kierowcą, nie potrafiła się
skupić na drodze. A teraz, kiedy była tak wytrącona z równowagi...
To moja wina.
Ale gdybym wiedział, że wróci się do domu Jai'a, to nigdy
nie pocałowałbym Jessici w obecności Andriny.
Coraz mniej wierzę w to, że jest szansa na naszą
przyjaźń. Ona naprawdę musi mnie kochać...
Kiedy jechałem około 50 metrów za Andriną, ona musiała
mnie zauważyć, dlatego już na czerwonym świetle, gwałtownie zjechała na lewy
pas i uciekła mi z pola widzenia, skręcając w jedną z mniejszych ulic.
Walnąłem dłonią o kierownicę zły, że dałem jej uciec.
Zdecydowałem się wybrać inną drogę i spróbować być jak najszybciej u niej w
domu.
Było grubo po 22, musiałem upewnić się, że Andrina jest
cała i zdrowa, dlatego też nie zważając na godzinę, zadzwoniłem do drzwi jej
domu.
Otworzyła mi matka Andriny - Elizabeth.
- Dobry wieczór, jest Andrina? - Spytałem przeczesując
swoje roztrzepane włosy dłonią.
- Justin? - musiałem ją zaskoczyć swoją wizytą. - Nie,
nie ma jej.
Zdenerwowany już miałem się odwrócić kiedy przed drzwiami
pojawił również ojciec Andriny. To co usłyszałem sprawiło, że zdenerwowałem się
jeszcze bardziej. Chociaż było to lepsze niż usłyszenie, że jest w szpitalu.
- Andrina wylądowała na komendzie.
Mama Andriny uchyliła usta i zakryła je dłonią.
Zanim rodzice Andriny zaczęli zadawać mi pytania czy wiem
coś na ten temat, pośpiesznie wycofałem się spod drzwi i pobiegłem do swojego
auta. Wsiadłem do niego i jak najszybciej pojechałem na Główną Komendę Policji
w Miami.
Na miejsce dotarłem szybciej niż rodzice Andriny i zajęło
mi to około 5 minut, zanim dostałem się do niej. Policja nie chciała mnie
dopuścić do spotkania z nią, udało mi się dopiero kiedy powiedziałem, że jestem
jej chłopakiem... Cóż, skłamałem w słusznej sprawie.
Brunetka siedziała na plastikowym krześle i miała
opuszczoną w dół głowę. Musiała być przerażona, jeszcze nigdy nic nie
przeskrobała.
Podszedłem do dziewczyny i zająłem miejsce obok niej. Nie
uniosła głowy, chyba nawet mnie nie zauważyła.
Pozwoliłem sobie na to, żeby przytulić ją do siebie,
myślę, że to było coś, czego potrzebowała.
Andrina zadrżała będąc w moich ramionach. Nie wiem czym
to było spowodowane, ale zacząłem powtarzać jej, że wszystko będzie w porządku.
Oparła swoją głowę o moje ramię, a ja przymknąłem oczy.
To dobre uczucie mieć ją przy sobie.
Kilka sekund później odepchnęła mnie od siebie i wróciła
do swojej poprzedniej pozycji.
Położyłem swoją dłoń na jej plecach i pogładziłem nią po
niej.
- Nie dotykaj mnie. - Burknęła.
Westchnąłem i zabrałem dłoń.
- Więc co dokładniej zrobiłaś?
Wyprostowała się i oparła o niewygodne oparcie.
- 6 wykroczeń.
Uh... Sporo.
- Wow. - Skrzywiłem się.
- Ta... I to wszystko twoja wina, fajnie nie? - Parsknęła
śmiechem, w którym nie było wcale humoru.
Widząc jak rodzice Andriny z policjantem zmierzają w
naszą stronę, wraz z Andriną wstaliśmy i czekaliśmy na to, co stanie się
później.
- Justin, ty musisz zostać. – pani Elizabeth zwróciła się
do mnie, a ja kiwnąłem głową. W tym czasie kiedy policjant robił wywiad z
rodziną Jonesów postanowiłem załatwić problem Andriny na swój sposób.
Ruszyłem w stronę windy i pojechałem nią na drugie piętro
budynku.
Może w ten sposób uda mi się odzyskać normalne, przyjazne
relacje z Andriną.
Sprawdziłem godzinę w telefonie. Było już po 23, ale cieszyłem
się, bo wszystko poszło zgodnie z moim planem. Wujek John Bieber ma wysokie
stanowisko w policji, pomógł mi załatwić sprawę z Andriną.
Miałem ogromną satysfakcję z tego co zrobiłem, bo matka
mojej byłej dziewczyny co chwilę słała w moją stronę wdzięczny uśmiech.
Jednak sama Andrina nie wydawała się być tak szczęśliwa,
bez słowa ominęła mnie i wsiadła do swojego samochodu, na miejsce pasażera, a
za nią mama na miejsce kierowcy.
Ojciec wsiadł do samochodu, którym wcześniej jechała
Andrina i rzucił mi pożegnanie. Kiwnąłem głową i uśmiechnąłem się w jego
stronę.
- Dobranoc, panie Jones.
Oczami Andriny.
Weszliśmy do domu. Rodzice byli wściekli, ale nawet im
się nie dziwię.
- Teraz do łóżka, jutro po szkole z tobą porozmawiamy. -
Ojciec warknął w moją stronę, a ja wzdychając kiwnęłam głową.
Ruszyłam po schodach w stronę swojej łazienki. Wzięłam
szybki prysznic, pod którym cóż, popłakałam się.
Byłam strasznie rozemocjonowana. Pierwszy raz byłam na
komisariacie, pierwszy raz tak przeskrobałam. Do tego ten okropny horror,
zorientowanie się, że Justin znowu regularnie uprawia seks z Jessicą... Ich
pocałunek...
Pokręciłam do siebie głową i zjechałam wzdłuż ściany pod
prysznicem.
Zaszlochałam głośniej, a moja warga zadrżała.
Czy to przestanie kiedyś tak boleć? Czy on da mi spokój?
Czy kiedykolwiek przestanę go tak bardzo kochać?
Przejechałam dłońmi po twarzy i pociągnęłam nosem.
Byłam pewna, że czas spędzony u Jai’a mi nie zaszkodzi…
Stało się tam zupełnie co innego. Natknęłam się na nich i… i tyle faktów do
mnie dotarło.
On naprawdę nic do mnie nie czuje.
Nigdy nie czuł.
Z tęsknotą zerknęłam na swoje auto postawione na
podjeździe. Tak dawno nim nie jeździłam, a wczoraj tata chciał mi zrobić
niespodziankę i napełnił bak, żebym znowu mogła jeździć.
Teraz, przez to co przeskrobałam mam szlaban na cały
miesiąc, a o aucie mogę nie myśleć przez kolejne kilka miesięcy.
Teraz zostało mi jedynie jeżdżenie do szkoły z rodzicami
albo chodzenie pieszo… już wolę to pierwsze.
- Podziękuj Justinowi za to zrobił. – moja mama
wymruczała nie odwracając się w moją stronę.
- Nie mam za co mu dziękować. – powiedziałam cicho.
- Gdyby nie on, odebraliby ci prawo jazdy, a mandat by
kosztował tyle co moja wypłata. – tym razem odezwał się ojciec.
- To wszystko jego wina, nie jestem mu za nic wdzięczna.
Mama prychnęła pod nosem, ale nic już nie mówiła. Ja
również.
Między nami było czuć napiętą atmosferę. To wszystko jego
pieprzona wina.
- Rozumiem, że możesz mieć złamane serce, ale to nie
powód do buntu. Trafić na policję? To nie w twoim stylu.
Zacisnęłam mocniej zęby i odwróciłam głowę w stronę okna.
Czyli to moja wina, tak? Nie prosiłam się o to.
Bunt? Błagam.
Zmierzając w stronę swojej szafki już widziałam stojącą
przed nią Ayeshę i oh, Jai’a.
Przewróciłam oczami. Nie zdziwiłabym się gdyby cała
szkoła wiedziała o tym co wczoraj się zdarzyło.
- Hej. – mruknęłam wymuszając uśmiech.
Zachowuj się tak, jak
gdyby nigdy nic się nie stało.
- Pisałem do ciebie w nocy. Jak się trzymasz?
- Zabrali mi telefon. – wzruszyłam ramionami i otworzyłam
swoją szafkę. Wyjęłam z niej książkę i zeszyt od historii i zatrzasnęłam ją.
Co do zabrania telefonu… To było najgorsze co mogli
zrobić. Co jak co, ale czując się tak źle psychicznie i tak nigdzie bym nie
wychodziła, więc to, że mam szlaban na wychodzenie mnie nie rusza. Ale telefon?
To przesada.
- Zabrali ci? – Ayesha spojrzała się na mnie zaskoczona.
- Ta. – prychnęłam. – Wyjęłam z niego tylko kartę SIM. Więc
może macie pożyczyć jakiś telefon? – zaśmiałam się krótko.
- Tak, tak. Przyniosę ci go jutro, okej? – brunet odezwał
się zanim zrobiła to Ayesha.
Kiwnęłam głową i wdzięcznie się uśmiechnęłam.
- Dzięki Jai.
Brunet chciał coś powiedzieć, ale patrząc za niego
zauważyłam jak idzie Justin.
- Muszę przepisać pracę domową z historii.
- Więc… zobaczymy się dopiero na lunchu? – Ayesha spojrzała
się na mnie mrużąc oczy.
- Nie wiem czy będę w szkole na długiej przerwie.
Czarnoskóra kiwnęła głową, a ja szybko odwróciłam się na
pięcie i poszłam jak najdalej od swojego byłego.
__________________________________________________
Jak ja nie lubię tych rozdziałów przejściowych!
Przepraszam, że później niż obiecywałam, ale przez ostatnie dni byłam strasznie zabiegana z powodu szkoły... Wiecie jak to jest ;)
I dziękuję za te wszystkie komentarze pod rozdziałem 6. To wiele znaczy <3
Następny powinien być jakoś w poniedziałek/wtorek :) wszystko zależy od ilości komentarzy, wtedy wiem czy warto coś pisać ;)
Coraz bardziej lubie to opowiadanie :) i nie mogę doczekać sie kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://jb-realy-love.blogspot.com/?m=0
Elegancko :p czekam na kolejny :-)
OdpowiedzUsuńCzekam i czekam i nie moge sie doczekać az akcja sie wkońcu rozkręci. Pisz szybciutko następny ;)
OdpowiedzUsuńAle boski *_* Niech Andrina i Jai sie zbliża do siebie i Justin sobie uświadomi że koch Andrine :D
OdpowiedzUsuńPopieram *.*
UsuńJestem tego samego zdania co osoba powyzej mnie :* Reeelacyjny rozdzial i do nastepnego!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) czekam na next !!!
OdpowiedzUsuńO jeju ryczalam jak glupia xd
OdpowiedzUsuńUwielbiam
OdpowiedzUsuńświetne opowiadanie :)) czekam na następny rozdział :DD
OdpowiedzUsuńWIEDZIAŁAM! Uwielbiam to! Nie wiem jak można pisać tak cudowne rozdziały jak twoje? No błagam:(
OdpowiedzUsuńJAI !!! <3
OdpowiedzUsuńJustin dalej słodki dupek :D
haha Serio zabrali jej Telefon :o ":x O kurwa ma przejebane i znowu Jai z pomocą :D
Wspaniały rozdział! :)
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńŚwietny *.* 6 wykroczeń?! No nieźle xdd Justin jak się stara :€
OdpowiedzUsuńNiech on sobie uświadomi, że ją kocha, ale nie jak przyjaciółkę noo. Nie mogę się doczekać następnego ♡
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń