sobota, 28 lutego 2015

Rozdział 9.

Wyrzuty sumienia.
To jest coś co męczy mnie od wczorajszego dnia.
Uległam mu, znowu i... Tak jak zwykle.
Bądźmy przyjaciółmi Andrina.
Kiedy mnie zostawi w spokoju?
Nigdy.
Dałam mu kolejny powód na to, żeby mógł męczyć moje serce i moją psychikę. Mimo własnej woli uległam mu i pozwoliłam na przyjaźń.
Zawsze robił że mną to co chciał. W jego obecności ciężko mi było być silną, zawsze słaba...
Walczyłam z nim i na sam koniec przegrałam.
Ślepo zakochana, zawsze uległa.
To ja.

Czas, który ze sobą spędziliśmy okazał się być całkiem dobrym. Na szczęście Justin już nie wspominał o naszym związku, to dobrze.
Wypełniało mnie szczęście z każdym jego uśmiechem. Jemu chyba było lepiej samemu, a ja powinnam to zaakceptować, że nie potrzebuje takiej osoby jak ja. Że nie potrzebuje mnie tak blisko jak tego chcę.
Ale czy to jest to co chcę robić?
Mając z nim kontakt nie zakocham się w nikim innym. Nigdy nie pójdę na przód...
Ale czy ja chcę pójść na przód?
Jestem masochistką, lubię sprawiać sobie cierpienie.
Chociaż lubię to pojęcie względne.

Wzięłam czarnego iPhone'a 5s do swojej ręki i przejechałam palcem po ekranie chcąc go odblokować.
Jai jest świetny. Jeszcze wczoraj wieczorem przyjechał pożyczyć mi telefon.

- Andrina otwórz proszę. - Moja mama machnęła w moją stronę dłonią. Westchnęłam i wstałam z kremowej, rogowej kanapy. Poszłam otworzyć drzwi spodziewając się, że to któryś z sąsiadów.
Zaskoczona uniosłam brwi i uśmiechnęłam się lekko.
- Co tu robisz Jai?
- Przyszedłem jeszcze raz przekonać cię, żebyś poszła na domówkę do Liama. - Wzruszył ramionami.
Przewróciłam oczami i cicho się zaśmiałam.
- Następna impreza na której będę odbędzie się za miesiąc.
- Może przekonam twoich rodziców?
- Nie, nie. - Szybko odpowiedziałam. Po pierwsze nie da rady ich przekonać, a po drugie... Tam będzie Justin co oznacza, że jednocześnie Jessica, co zapowiada publiczne wymienianie śliny przez dwójkę. - Ale jutro dasz radę wyjść?
Kiwnęłam głową uśmiechając się.
- To dobrze i... - Zanurkował swoją dłonią w kieszeni czarnych jeansów. Wyjął z niej czarny przedmiot co jak się domyśliłam był telefonem. - To dla ciebie. - Uśmiechnął się. - Dopóki nie odzyskasz swojego.
Szeroko się uśmiechnęłam widząc co ma dla mnie.
Podał mi go, a ja szybko schowałam go do kieszeni dresów.
Powinnam go przytulić czy coś?
Nie, nie powinnam.
- Dziękuję. - Powiedziałam miękkim głosem i posłałam mały uśmiech w stronę Jai'a. Również się uśmiechnął i oblizał wargi.
- Więc do jutra..?
- 16, hmm?
- 16. - Mrugnął do mnie okiem i ruszył w stronę swojego auta.
- Do jutra Brooks. - Mruknęłam pod nosem i zamknęłam drzwi.

Teraz zastanawiałam się co powiem rodzicom. Nie mogę powiedzieć, że po prostu wychodzę z Jai’em.
Schowałam swój telefon do szafki nocnej, żeby moi rodzice go nie zauważyli i zeszłam na dół.
Moja mama siedziała przy stole w kuchni i zapisywała coś na kartce.
Podeszłam do lodówki chcąc wyjąć z niej wczorajszą sałatkę, ale zobaczyłam jedynie pustą salaterkę.
Serio?
- Kto zjadł moją sałatkę?
- Oh, trzeba kupić sałatę. - Mama wymamrotała pod nosem zapisując coś znowu na kartce. - Tata zjadł. Chcesz coś ze sklepu?
- Jedziecie na zakupy?
- Za pół godziny. Więc?
- Płatki i masło orzechowe.
Mama kiwnęła głową, a na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech. Jadą na zakupy?
- A kiedy jedziecie kupić ten dywan? - Spytałam otwierając jogurt.
Szczerze to już rzygam tymi jogurtami. Takie same śniadanie kolejny dzień z rzędu.
- Paul? Może pojedziemy dzisiaj zobaczyć dywany? - Moja mama krzyknęła do ojca siedzącego w salonie.
Uśmiechnęłam się pod nosem i szybko zjadłam jogurt słysząc jak tata zgadza się. Miałam godzinę, a musiałam się jeszcze umalować i ubrać.
Zastanawiałam się co będę robiła z Jai'em, bo właściwie nie mówił o naszych planach. Podejrzewam, że coś zjemy, a później pójdziemy i spotykamy się z resztą naszych znajomych... Pewnie chłopacy będą chcieli pograć w kosza, a ja będę siedziała i na nich patrzyła. Już milion razy to przeżywałam.

Dzisiaj było naprawdę ciepło w porównaniu do wczorajszego dnia, na dworzu było dużo słońca, a temperatura sięgała 28 stopni. Czasem to męczące zważając, że jest koniec października.
Mieszkam w Miami od 4 lat, wcześniej mieszkałam w Nowym Jorku i uwierzcie, ciężko było mi się przyzwyczaić do braku zimy.
Nie mogłam już założyć swojej czarnej bluzy, bo była brudna i za gruba na dzisiejszą pogodę, więc wzięłam czarne spodenki z wyższym stanem i szary t-shirt na krótki rękaw. Na nogi założyłam czarne vansy i miałam zamiar wziąć czarną torbę. Nie mam po co się stroić i mam takie podejście już od jakiegoś czasu. Jeśli on mnie nie chce to… po co?
Usiadłam na łóżku i chciałam wyjąć telefon z szafki nocnej.
- Powinnam tu posprzątać. - Mruknęłam pod nosem próbując wyjąć telefon. Był pod jakąś kartką... Nie, to było zdjęcie.
Telefon położyłam na łóżku i utkwiłam spojrzenie w fotografii.
Z moich ust wyszło ciche westchnienie. Ledwie powstrzymałam napływające łzy do oczu. Zawsze tak reaguję na te wszystkie wspomnienia.
Ja z Justinem, zdjęcie zrobione na wycieczce do Disney World, na którym szatyn mnie obejmuje i całuje w policzek, a na mojej głowie są uszka Myszki Mickey. Słodkie. Wyglądaliśmy jak para idealna, naprawdę.
Tamten dzień w Orlando był jednym z najlepszych, spędziłam z Justinem i jego rodziną całe 8 godzin, Justin był taki kochany i... Ugh.
Kolejny dzień kiedy myślę o nim, kiedy utwierdzam się w przekonaniu, że naprawdę jest idealny. I na pewno nie mój.
Pożyczony od Jai'a iPhone rozdzwonił się swoim irytującym dźwiękiem. Powinnam zmienić dzwonek.
Dzwonił do mnie właściciel telefonu, więc szybko odebrałam i wstałam z łóżka.
- Hej, jesteś już gotowa? - Usłyszałam głos Jai'a i lekko się uśmiechnęłam. Naprawdę go polubiłam w ostatnim czasie.
- Tak, tak. Mam już wyjść?
- Mhm, mogę podjechać pod twój dom czy twoi rodzice...
- Moich rodziców nie ma. - Przerwałam mu. - Więc jasne, możesz.
Chłopak pożegnał się ze mną i rozłączył się.
Ja zeszłam na dół i napisałam krótką notkę rodzicom.
"Obiecałam, że wytłumaczę znowu trochę fizyki tej samej dziewczynie co ostatnio, będę około 19. Mam nadzieję, że nie jesteście źli. Andrina."
Usłyszałam dzwonek do drzwi, przewiesiłam torbę przez ramię i wzięłam klucze.
- Cześć. - Przywitałam się z brunetem i przyjrzałam się temu jak wyglądał.
- Cześć. - Powiedział cicho i pocałował mnie w policzek.
Co kurwa?
Zaskoczył mnie tym jak cholera, ale szybko przybrałam na twarz uśmiech i zamknęłam drzwi na klucz.
To chyba nie jest zwykłe spotkanie.
To jest... Czy to naprawdę randka?
Nie, nie, nie.
Wsiedliśmy do czarnego range rovera Jai'a i ruszyliśmy.
- Więc co powiedziałaś swoim rodzicom?
Ciężko mi było być teraz wyluzowaną zważając na to, że Jai prawdopodobnie zaprosił mnie na randkę. Przecież... Zawsze mieliśmy relacje koleżanka-kolega. To się zmieniło? Kiedy?
Pocałował mnie w policzek. Tak nie witają się kumple, błagam.
- Uhm, nic nie powiedziałam. - Wzruszyłam ramionami. - Napisałam notkę, że idę tłumaczyć fizykę... Nie powinni mieć o to pretensji.
- Nie chcę, żebyś miała przeze mnie kłopoty u rodziców. - Powiedział ciepłym głosem.
Słysząc co mówi uśmiechnęłam się szczerze pod nosem.
Między nami nastała cisza, a ja wzięłam ta chwilę na pomyślenie. Ogólnie, tak o wszystkim.
I wróciłam też do tego co robię codziennie. Wspomnienia.
Justin... Justin sprawiał mi kłopoty.
Wkradał się do mojego pokoju, musiałam uważać, żeby wtedy nie spotkali go moi rodzice, namawiał mnie na wykradanie się w środku nocy... Cóż, kilka razy rodzice przyłapali mnie na tym, że wracałam do domu o 5 rano zamiast spać od kilku godzin, kiedyś zaproponował mi oglądanie tego jak robi graffiti ze znajomymi, a później musieliśmy uciekać przed policją… ale to wszystko sprawiało, że nasz związek był bardziej wyjątkowy. Patrząc z perspektywy czasu nie wiem czy to wszystko było takie dobre...
Justin nigdy nie powiedział, że nie chce żebym przez niego miała kłopoty. Jai to zrobił i trochę otworzył mi oczy.
Może mój były nie jest taki idealny?
Może nasz związek nie był taki wspaniały?
Pamiętam same dobre chwile, co z tymi złymi?
Ta kłótnia kiedy Justin był wściekły, że poszłam na imprezę z Madison Fray, a nie z nim. No proszę, nawet nie wiedziałam, że też się tam wybiera... Z resztą on też tam był i też nie spytał się czy z nim pójdę. Po kłótni na temat "co ty tu robisz?!", spędziłam noc z Liamem, po prostu siedzieliśmy i piliśmy.
To pogorszyło moją sytuację z Justinem, bo zaczął wyskakiwać do mnie z zazdrością i...

- Co ty z nim robisz? - Szatyn złapał mnie mocno za ramię przez co syknęłam z bólu i spojrzałam na niego wściekłym wzrokiem.
- Kiedy ty siedzisz z Jessicą to myślisz, że usiądę do was i uśmiechnę się do niej?
- Powiedziałem Ci, że kiedy jestem z nią to nawet nie tknąłbym jej palcem! - Warknął.
Zaśmiałam się gorzko.
- Myślisz, że chodzi tylko o to? Nie będę obok niej siedziała. Chcesz to usiądź do mnie i do Liama.
Wyśmiał mnie.
- widzę, że dobrze się dogadujecie. Nie będę wam przeszkadzał.
- O chuj ci chodzi?!
- Może o to, że co chwilę patrzy się na twoje cycki, a ty nic z tym nie robisz?
Spojrzałam się na niego z niedowierzaniem.
- Skoro tak polubiłaś jego towarzystwo to śmiało, idź się z nim pieprzyć.
Zacisnęłam mocno szczękę i podniosłam dłoń chcąc wycelować uderzenie w policzek Justina, ale powstrzymał mnie łapiąc za nadgarstek.
- Suka. - Syknął i odszedł.
Nie popłakałam się. Byłam wściekła. Idiota! Miałam ochotę go udusić, ale tylko wróciłam do Liama i pochłonęłam kolejnego shota.

Teraz jego scena zazdrości wygląda co najmniej głupio. Był zazdrosny bo co? Bo należałam tylko do niego? Justin chwilami miał na tym punkcie obsesje. Często musiałam mu po prostu mówić, że „jestem tylko twoja”. Przecież mnie nie kochał, więc tylko jego popieprzona kontrola musiała być powodem tej kłótni.

- Wysiadasz? – usłyszałam głos brązowookiego po mojej prawej stronie.
Potrząsnęłam głową i dopiero teraz zauważyłam, że już jesteśmy na miejscu. Jai nawet otworzył drzwi z mojej strony i czekał aż wyjdę.
- Jasne. – zrobiło mi się głupio, bo nie wiedziałam, że aż tak się zamyśliłam. Wyszłam z auta, a Jai zamknął za mną drzwi.
- Ostatnio mówiłaś, że nigdy nie byłaś w naszym zoo… - Jai wzruszył ramionami, a ja zauważyłam duży szyld z napisem „Miami ZOO”. – I wiem, że uwielbiasz zwierzęta. – uśmiechnął się lekko.
Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- O mój Boże! Zbieram się z tym od kilku lat. – zaśmiałam się, a Jai ze mną.
- Ja już byłem tutaj milion razy… i mam nadzieję, że spodoba ci się bardziej niż w Nowym Jorku.
- Cóż. – wzruszyłam ramionami. – Będę miała lepszego oprowadzającego.
Cholera.
Czemu to powiedziałam?
Jai posłał mi uśmiech i pokierował w stronę wejścia do zoo. Kupił nam bilety i zaczęliśmy zwiedzać.

Cały czas próbowałam utrzymać naszą relację na poziome koleżanka-kolega i cóż, myślę, że mi się udało. Byłam totalnie wyluzowana i zapomniałam o tym mały incydencie kiedy Jai się ze mną witał… Ten pocałunek w policzek był… cóż, dziwny. To nie pasowało do naszych relacji.

Było naprawdę ciepło, a my obydwoje byliśmy strasznie głodni.
- Może pojedziemy do McDonalda? – zaproponowałam zerkając na chłopaka.
Szliśmy w stronę wyjścia wzdłuż jednej z wielu alejek w zoo, a moja głowa zaczęła boleśnie pulsować. Nie wiem czy to było z głodu czy z powodu słońca, ale miałam już dość przebywania na świeżym powietrzu.
- Może pojedziemy do mnie, a ja zrobię coś do jedzenia?
- Ty umiesz gotować? – spojrzałam się na niego niedowierzająco.
Wzruszył ramionami i zaśmiał się pod nosem.
- Dla ciebie coś ugotuję. – puścił mi oczko rozbawiony, a ja przewróciłam oczami.
Wyszliśmy za bramę zoo, po drugiej stronie ulicy stało auto Jai’a.
- Hej, zielone! – na pasach zielone światło dla pieszych zaczęło już migać i chyba pod wpływem chwili Jai złapał moją dłoń i pociągnął na ulicę. Odwzajemniłam uścisk i zaczęłam biec za chłopakiem.
Oh cholera.
Będąc już na chodniku, pośpiesznie puściłam dłoń bruneta. Byłam pewna, że moje policzki były czerwone ze wstydu.
Nie, nie powinien łapać mnie za rękę. Nawet jeśli chodziło o przebiegnięcie przez pasy. Nie powinien.
- Um, chyba powinnam wrócić do domu. Moi rodzice będą źli.
Czułam się beznadziejnie.
Nie potrafię ruszyć na przód.
Nawet głupie złapanie za rękę innego chłopaka niż Justin sprawia, że w mojej głowie powstaje ogromna blokada, ściana. Jest za szybko na kogoś nowego.

A Jai naprawdę traktował to jak randkę.

_________________________________________________

Dłuższy, ale beznadziejny. Warto ciągnąć te ff? Pomysł wydawał się być okej, ale... agh.
Moje przeziębienie nie daje mi spokoju i zabiera wenę ;_;
Do następnego :)


16 komentarzy:

  1. po peirwsze pomysł świetny po drugie warto to dalej ciągnąć :)) ja non stop odświeżam strone i oglądam czy jest nowy rozdział więc prosze cię pisz go dalej naprawde bardzo podoba mi sie ten blog :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z powyższym komentarzem :) Ciekawy temat, świetnie piszesz i na serio nie powinnaś przerywać tego ff :)
    Życzę weny i z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. MUSISZ TO PISAĆ DALEJ!!!! UWIELBIAM TO FF I ZABIJESZ MNIE JEŚLI TO PRZERWIESZ W TAKIM MOMENCIE :(

    ROZDZIAŁ ŚWIETNY WIĘC NIE WIEM CO CHCESZ OD NIEGO :)
    FAJNIE, ŻE JAI ZAPROSIŁ JĄ DO ZOO MAM NADZIEJĘ ŻE Z CZASEM PRZEKONA SIĘ DO NIEGO I POKARZE JUSTINOWI ŻE JEST IDIOTĄ ZOSTAWIAJĄC TAKĄ DZIEWCZYNĘ :)

    POWINNAS TERAZ PISAC WIĘCEJ SCEN Z JAIEM O TYM JAK ICH RELACJE SIĘ ZACIEŚNIAJĄ I MOŻE REKACJE JUSTINA NA TO ŻEJEGO KUMPEL ZARYWA DO JEGO BYŁEJ DZIEWCZYNY.

    FAJNIE JAKBYŚ OD CZASU DO CZASU PISAŁA Z PERSPEKTYWY JUSTINA CO ON CZUJE I W OGÓLE :)

    TOBY BYŁO FAJNE JAKBYŚ TAK STOPNIOWO WPROWADZAŁA ZAZDROSC JUSTINA DO CAŁEJ AKCJI FF

    PO PROSTU NIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ MOMENTU W KTÓRYM JUSTIN ZDA SOBIE SPRAWĘ Z TEGO ŻE JEDNAK KOCHA JĄ A ONA GO KOPNIE W DUPĘ NA POCZĄTKU WIEM ŻE TOBĘDZIE EPICKI MOMENT WIĘC NIE MOŻESZ MI TU KOŃCZYC OPOWIADANIA W TAKIM MOMENCIE :)

    JAK MASZ JAKIES PROBLEMY Z WENA CZY COŚ TO DAJ ZNAĆ JAKOŚ ZARADZIMY NA TO :)

    JUŻ NIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ KOLEJNEGO ROZDZIAŁU :)

    PRZY OKAZJI ZAPRASZAM DO MNIE :)
    http://jb-realy-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za te miłe słowa, zrobiło mi się od razu lepiej! <3
      i spokojnie, na pewno będę pisać dalej, a kolejny rozdział pojawi się za kilka dni, obiecuję :3

      Usuń
  4. Kurde dziewczyno beznadziejna to ty notkę napisałaś to ff jest genialne jest inne a ty chcesz je kończyć do tego dodajesz tak często jak cb tu nie kochać hmmm? Ale błagam cie nie kończ tego opowiadanie bo jest rewelacyjne ;) a więc jak najszybciej do następnego Hahaha

    OdpowiedzUsuń
  5. zgadzam się z tymi komentarzami musisz pisać to dalej znaczy nei musisz ponieważ nie możemy cię zmusić ale my prosimy naprawde te opowiadanie dla nas wiele znaczy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Musisz pisac dalej to jest świetne!! <3 Kilka razy dziennie sprawdzam czy jest już nowy rozdział ;D Pisz dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  7. dokładnie zgadzam się z komentarzem wyżej i ja też codziennie pare razy sprawdzam uzależniłam się od tego bloga :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest świetne. Mam nadzieję że ona coś poczuje w małym stopniu do jai i zacznie się jeszcze bardziej rozkręcać :) powrotu weny

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham twoje ff♡ Jest naprawdę genialne. Pisz dalej, proszę :€ Nie mogę się doczekać następnego; *

    OdpowiedzUsuń
  10. uwielbiam to ff, nie mozesz skonczyc to jest zbyt cudne:(( poza tym wiedzialam, wiedzialam ze tak bedzie ehe, jai ja podrywa ewidentnie, ale fajnie by w sumie bylo gdyby byla z justinem, to byl uroczy zwiazek ale r.i.p.:(((((((

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba sobie żartujesz ;d Nic nie kasuj, masz naprawdę talent do pisania, a że czasami może Ci zabraknąć weny to normalna sprawa ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział i uważam, że dalej powinnaś pisać te ff :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy następny? :)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeeej chcę nowy proszę! :D

    OdpowiedzUsuń