Oczami Justina.
Przetarłem nerwowo dłońmi swoją twarz i spojrzałem w
stronę śmiejącej się Andriny i Ayeshy. Odkąd zgodziła się na… na naszą przyjaźń
minął miesiąc, ale to wcale nie wyglądało tak jak sobie wyobrażałem.
Unikała mnie.
To oznacza, że albo wciąż coś do mnie czuła, albo tak ją
zraniłem, że nie chce mnie znać.
Spotkałem się z nią kilka razy, ale często panowała
między nami niezręczna cisza, a tematy były tak banalne… nic poważnego. To nie
była przyjaźń, a na pewno ona tego tak nie traktowała. Nie jestem idiotą.
Chciałem to zmienić, jej nastawienie co do mnie, ale nie
bardzo wiedziałem jak to zrobić. Ostatnio była moją dziewczyną i było zupełnie
inaczej.
Nawet nie miałem się kogo spytać o jej upodobania zważając, że uh,
Ayesha mnie nienawidziła, a to była jedyna tak bliska przyjaciółka Andriny.
Tak przy okazji to w czym Jai jest lepszy, że to jemu
pozwoliła na przyjaźń, a nie mi?
Zmrużyłem oczy z wlepionym wzrokiem w obie dziewczyny.
Był w-f, który mieliśmy na naszej sali gimnastycznej i były tutaj co najmniej 4
klasy.
Czekając jak przyjdzie nasz trener obserwowałem wszystkie
dziewczyny ćwiczące dzisiejszego dnia.
Uniosłem brwi kiedy zauważyłem jednej z dziewczyn
wżynające się w tyłek majtki, które prześwitywały przez legginsy. Lubię kiedy
dziewczyny noszą je, ale… tylko niektóre.
Mój wzrok znowu padł na ławkę, na której siedziała
Andrina. Nie ćwiczyła, pewnie to te kobiece sprawy. Dzięki Bogu ona nie
przeżywa tego w ten stresujący sposób, w którym co chwile płacze, później się
śmieje, a na koniec krzyczy. Nie wytrzymałbym z nią całego roku związku gdyby
co miesiąc tak się zachowywała. W ogóle podziwiam siebie, że wytrzymałem rok w
związku bez żadnego zdradzania jej.
Zostałem zmuszony, żeby oderwać wzrok od brunetki kiedy
poczułem ramiona oplatające moją szyję. Powstrzymałem przewróceniem oczu, ale
lekko się uśmiechnąłem.
Jessica również się uśmiechnęła i krótko mnie pocałowała.
Zjechałem dłonią trochę niżej, tuż nad jej tyłkiem. Swoją
drogą był naprawdę duży. Lubiłem moją przyjaciółkę od korzyści, wbrew pozorom
Jessica była sympatyczna. Może przez większość czasu irytująca, ale nic nie
poradzę, że jej cipka jest tak spragniona mojego kutasa.
Oczami Andriny.
- Wyjdźmy gdzieś dzisiaj. – Jessica była uwieszona na
szyi Justina, a wszystko działo się przed moimi oczami.
Błagam.
Stali kilka metrów dalej ode mnie, ale dopiero kiedy
Ayesha ode mnie odeszła w stronę swojego trenera zauważyłam ich. Chociaż to, że
mój, pożal się Boże przyjaciel, wcześniej kilka razy na mnie zerkał nie obeszło
się mojej uwadze.
- Chcesz gdzieś
wyjść? – parsknął śmiechem i spojrzał się w dół, na twarz dziewczyny przez co
nie mogłam dokładnie zobaczyć jego miny.
- Tak… Chciałabym, żebyśmy poszli na randkę. - Jessica
przygryzła wargę. Miała proszący wyraz twarzy.
Proszę cię, moje usta są milion razy lepsze od twoich i
wyglądam o wiele lepiej kiedy przygryzam swoją wargę.
Jeszcze ta jego ręka nad jej tyłkiem… robiło mi się
niedobrze kiedy na nich patrzyłam.
- Nie chodzę na randki.
Jessica uniosła brwi, a jej usta ułożyły się w grymas.
- Z Andriną chodziłeś na randki.
Zaśmiał się drwiąco co trochę mnie zabolało. Wyśmiał nasz
związek czy Jessicę?
- Andrina była moją dziewczyną, ty nią nie jesteś mała. –
uśmiechnął się kpiąco i rozplątał ręce czarnowłosej ze swojej szyi. Wow, co za
kutas.
Odszedł od niej w stronę swojej drużyny i trenera, a
Jessica wciąż wyglądała na zdezorientowaną. Nie byłam szczególnie zaskoczona,
Justin ostatnio mi mówił, że nie chce się bawić w żadne związki. Jego
przyjaciółeczka od seksu widocznie myślała inaczej.
Spojrzałam się w tą stronę, w którą poszedł Justin.
Zlustrowałam wzrokiem wszystkich chłopaków z drużyny. Popularni i właściwie
każdy z nich przystojny. Może Mike nie był super urodziwy mając kwadratową
twarz i okropną fryzurę. Ogólnie był blondynem, a z boku jego głowy były
wycięte we włosach jakieś wzorki. Fuj.
Spojrzałam na każdego z chłopaków, a kiedy natrafiłam
wzrokiem na Jai’a uśmiechnęłam się lekko. Brunet również się na mnie patrzył i
odwzajemnił uśmiech.
Momentalnie poczerwieniałam widząc, że zostałam
przyłapana. Nie tylko Jai na mnie patrzył, Justin również.
[…]
Kiedy czerwone światło zmieniło się na zielone
przycisnęłam pedał gazu i ruszyłam autem.
Jadąc przez skrzyżowanie nuciłam piosenkę z radia i
uśmiechnęłam się pod nosem.
Odzyskałam samochód tydzień temu i uwierzcie, to cudowne
uczucie.
Mój telefon się rozdzwonił, więc szybko przyciszyłam
radio i odebrałam włączając na głośnomówiący.
- Halo?
- Hej, jesteś w domu?
To był Jai.
Zbliżyliśmy się do siebie, ale tylko jako kumple i wiecie
co? Myślę, że mogę nazwać go swoim przyjacielem.
- Nie Jai. - Zaśmiałam się krótko. - Mówiłam ci, że jadę
dzisiaj do Ayeshy.
- O Jezuuu. - Jęknął. - To co ja mam robić? Justin też
jest cały dzień zajęty.
Justin.
Przełknęłam ślinę i przygryzłam wargę.
Justin to wciąż ciężki temat. Ale zaczynam sobie radzić.
- Nie ma dzisiaj żadnej imprezy, na którą jesteś zaproszony?
- Zmieniłam temat.
- Mówiłem, że bez ciebie nie idę.
Przewróciłam oczami.
- Idź Jai. Idź, wyrwij jakąś dupe i ciesz się życiem. -
Powiedziałam rozbawiona. - Na razie. - Rozłączyłam się i znowu skupiłam się na
drodze.
Byłam już blisko domu Ayeshy.
Oboje pomagają mi z moim złamanym sercem. Ayesha każe mi
się ruszyć na przód i wrócić do starego życia. Ale ja nie chcę.
Unikam Justina jak ognia, ale przydarzyły się trzy czy
cztery, niezręczne spotkania. Niby zgodziłam się na przyjaźń, ale... Wcale tego
tak nie traktuje. Justin był takim idiotą myśląc, że będę mogła go w ten sposób
traktować.
Zaparkowałam auto na podjeździe Ayeshy i wsiadłam z
niego.
Nie dzwoniłam do drzwi, bo wiedziałam, że nie ma rodziców
mojej przyjaciółki, z resztą jej dom był niemalże jak mój drugi.
- Ayesha? - Krzyknęłam przekraczając próg.
- Jestem u siebie! - Odkrzyknęła.
Ruszyłam w stronę schodów i weszłam po nich przy okazji
mijając się z młodszym bratem Ayeshy.
- Cześć Brad. - Mrugnęłam do niego. Brad miał 14 lat i
przez większość czasu był małym, denerwującym wrzodem na dupie. Słowa Ayeshy.
Przekroczyłam próg pokoju przyjaciółki i zauważyłam ją
stojącą przed szafą.
- Co robisz? - Spytałam kładąc swoją torbę na biurku. W
zasadzie nawet mnie to nie interesowało, spytałam tak po prostu.
- Szukam dla siebie fajnej sukienki... - Wymamrotała.
- Zamawiamy pizze teraz czy trochę później?
- Nie, żadnej pizzy. - Mruknęła z twarzą odwróconą w
stronę szafy.
Usiadłam na jej łóżku i położyłem otwartego laptopa na
swoich kolanach. Miała włączony Facebook, więc wylogowałam ją i sama się
zalogowałam.
- W zasadzie to też nie mam ochoty. - Odpowiedziałam
oglądając swoją tablicę. - Może zamówimy
kebaba? Dawno nie jadłyśmy. - Mój wzrok był utkwiony w ekranie laptopa. -
Spójrz. - Prychnęłam widząc zdjęcie z jakiegoś wyjścia moich znajomych. -
Jessica, Candy, Ryan i Liam na plaży. - Przekręciłam ekran tak, żeby moja
przyjaciółka mogła zobaczyć zdjęcie.
- Dziwce nie starcza jeden kutas? - Parsknęła śmiechem.
- Zapewne. - Uniosłam brwi denerwując się trochę.
Sugerowała kutasa Justina, a temat jego przyjaciółki od korzyści jest dla mnie
ciężki od zawsze. - Więc zamawiamy tego kebaba?
- Kebaba. - zaśmiała się. - Po kebabie wyjdzie mi
brzuszek. - Wzruszyła ramionami. - Z resztą nigdy nie jemy takich rzeczy przed
imprezami... Jak ci się podoba?
Zmieniła zupełnie temat, a ja uniosłam zaskoczona brwi.
Mulatka uniosła do góry znajomą, granatową sukienkę i uśmiechnęła się lekko.
Była obcisła i na grube ramiączka.
- Jest ładna, mówiłam Ci kiedyś. - Kiwnęłam do siebie
głową.
- Więc zakładaj. - Rzuciła nią w moją stronę.
Zmarszczyłam brwi i złapałam sukienkę.
- Po co?
- Myślisz, że będziesz siedziała kolejną sobotę w domu?
Uchyliłam wargi oburzona.
- Obiecałaś mi dać spokój Ayesha. - Burknęłam.
To prawda, Ayesha obiecała mi, że nie będzie mnie
zmuszała do żadnych imprez, szalonych spotkań. Zmieniłam się, już nie jestem
taka jak kiedyś. Polubiłam oglądanie filmów w towarzystwie przyjaciół i
czytanie książek w samotności.
Myślę, że to nowy rozdział w moim życiu. Będąc z Justinem
oboje imprezowaliśmy i zawsze robiliśmy coś szalonego. Pewnie dlatego teraz
jestem spokojniejsza, imprezy przypominają mi o moim byłym.
- Nie mogę tak Andrina. - Czarnowłosa westchnęła ciężko i
wyjęła z szafy białą dopasowaną sukienkę z rękawami do łokci. - Ja założę tą. -
Pokazała na sukienkę. - Cały czas siedzisz w domu i nigdzie nie chcesz
wychodzić.
- Wiem. - Wzruszyłam ramionami.
- A ja długo ci na to pozwalałam myśląc, że w ten sposób
dojdziesz do siebie.
Uniosłam jedną brew słuchając jej. O czym ona mówi?
- Dlatego dzisiaj uznałam, że to koniec twojego
potajemnego użalania się nad sobą. I jako twoja przyjaciółka zapraszam cie na
imprezę, na której wymagam byś poszła na przód i się zabawiła.
- Co?
- Rusz na przód i się zabaw. Pocałuj się z kilkoma
chłopakami, a z jednym pójdź do łóżka. To ci pomoże, przysięgam.
Moja szczęka niemalże dotknęła podłogi. O mój Boże, ona
zgłupiała!
- Czemu mi to robisz? – wymamrotałam kiedy
przekraczałyśmy próg klubu. Kolorowe światła od razu poraziły mnie w oczy, a
nos wypełnił się znajomym zapachem… głównie zapach potu.
Było tuż przed 22, ponieważ bilety wstępu miały być
jeszcze całkiem tanie, ale mimo takiej godziny, w klubie było już całkiem dużo
ludzi.
Kiedyś bywałam tutaj naprawdę często… z Justinem i jego
przyjaciółmi. The Mighty to prestiżowy klub, nie wpuszczają tutaj byle kogo.
Najlepsi dj’e, najlepszy alkohol i naprawdę drogie ceny.
- Troszczę się o ciebie! – krzyknęła w moją stronę z
szerokim uśmiechem. Przewróciłam oczami.
To nie jest troska. Po prostu się zmieniłam.
Nawet głośna muzyka do tańczenia mnie irytowała. To nie
jest mój świat. Już nie.
- Po prostu zapomnij dzisiaj o wszystkim! Wyglądasz
pięknie, dlaczego nie chcesz z tego skorzystać?
Zrezygnowana westchnęłam.
Może ma rację?
- Ale jestem trzeźwa…
- To jest najmniejszy problem. – uśmiechnęła się lekko. –
Wyluzuj dzisiaj. – mrugnęła do mnie.
Nieśmiało kiwnęłam głową. W końcu nie ma tutaj nikogo z
naszych znajomych. To znaczy nikogo takiego nie widziałam, dlatego nie powinnam
o nich teraz myśleć. A właściwie o tej jednej konkretnej osobie, która zajmuje
boleśnie moją głowę od paru miesięcy.
Ayesha pociągnęła mnie w stronę baru.
- Posłuchaj Andrina. Przestań się zadręczać tym całym
gównem. Przestań. Teraz twoja kolej na łamanie serc. On widząc jak cie
obchodzi, nigdy nie zbliży się do ciebie. Musisz być niezależna.
Powoli przetwarzałam wszystko co powiedziało czarnoskóra.
Jestem pewna, że chciała też powiedzieć „skoro ty go nie
obchodzisz, to czemu wciąż się starasz?”.
Bo to prawda. Nie obchodzę go. Jest tylko on i jego
uczucia, nie ma tam miejsca dla mnie. Muszę się z tym pogodzić.
Najwyższy czas zapomnieć.
Usłyszałam jeszcze zamówienie złożone przez Ayeshę kiedy
poczułam małe motylki w brzuchu spowodowane ekscytacją.
- Na pierwszy ogień poprosimy 6 shotów…
Przygryzłam wargę powstrzymując mały uśmiech.
Mam nadzieję, że po dzisiejszej zabawie nie będę miała
jutro wyrzutów sumienia.
Pieprzyć to.
Świetny jak najszybciej do następnego
OdpowiedzUsuńDobrze, że Andrina posłuchała koleżanki :) Każdemu należy się trochę zabawy i może dzięki temu chociaż trochę zapomni o Justinie :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam z niecierpliwością na następny rozdział ;)
Ps. dzięki, że piszesz :) Naprawdę świetny blog! ;)
dziękuję :')
UsuńHahaha :D no i bardzo dobrze, dobra impreza nie jest zła :D każdemu sie przyda.
OdpowiedzUsuńWidzę że Andrina coraz lepiej sobie radzi ale to dobrze niech pokaże Justinowi co traci :)
świetny rozdział :)) czekam na następny haha :*
OdpowiedzUsuńomomomo " a z jednym pójdziesz do łóżka " haha Kocham Ayeshę <3
OdpowiedzUsuńJak to Jai tylko kolega ? !!!
OdpowiedzUsuńNIE !!! Ma coś być :P
I dobrze niech się bawi i wyrywa facetów a Justin , cierp !! :D
NIech będzie z Jaiem a Justin ma być zazdrosny :)
OdpowiedzUsuńJejku, genialny! Serio kocham twoje ff♡♡♡ *.* Nie mogę się doczekać następnego ;)
OdpowiedzUsuńNIECH POCALUJE JAIA NA TEJ IMPREZIE A JUSTIN MA TO WIDZIEC I ZDECHNAC Z ZAZDROSCI
OdpowiedzUsuńhahah, może wykorzystam ten pomysł... ale raczej jeszcze nie teraz :D
UsuńEj kiedy dodasz nowy rozdzial
OdpowiedzUsuńprawdopodobnie w niedziele wieczorem, ewentualnie poniedziałek. mam za dużo nauki, a cały weekend zawalony różnymi spotkaniami... ale postaram się jak najszybciej :3
UsuńSuper rozdział, zresztą jak zawsze ;p
OdpowiedzUsuńAle cudownee <3
OdpowiedzUsuńjej kocham cię dodaj dziś proooszę
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :) czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuńkiedy będzie następny już nie moge się doczekać ;*
OdpowiedzUsuńkiedy następny rozdział ? :))
OdpowiedzUsuńo boze, sorki ze nie skomentowalam, ale zaczelam go czytac gdy go dodalas, ale nie skonczylam wiec stwierdzilam ze nastepnego dnia dokoncze czytanie a nie skomentuje bo nie przeczytalam go do konca a bede komentowac ze byl slodki i uroczy, poza tym przez ten caly czas chodza mi te teksty po glowe ze ta laska ktora sie do jus przyczepila mowi ze chce isc z nim na randke a on ze nie a ona ale jakos z adrina chodziles na randki a on adrina byla moja dziewczyna a ty nia nie jestes, TO BYLO SERIO SLODKIE :') to jest jeden z naj opowiadan jakie czytalam:) uwiebiaaaaaam
OdpowiedzUsuńO jezusiu świetne opowiadanie! <3 Jeżeli chciałabyś zwiastun do swojego bloga skontaktuj sie ze mną, chętnie go dla ciebie zrobie! :* / @sexyblondiejb
OdpowiedzUsuńKiedy następny? :)
OdpowiedzUsuńDlaczego tak długo nie ma nn?
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny? :€ Ja tu usycham z tęsknoty!! ♡
OdpowiedzUsuńDodaj coś no.. :(
OdpowiedzUsuń