poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział 11.

Oczami Jessici Swan.

Pieprzona suka dobrze się bawiła. Mimo, że byłam w tym klubie od prawie godziny, to jeszcze nie zatańczyłam ani razu. Obserwowanie Andriny Jones, która zachowywała się tak jak nigdy, było najlepszą zabawą na świecie.
Była napierdolona jak szmata, zataczała się, a mimo to jeszcze tańczyła z dwoma chłopakami na raz.
Też spędzałam dobry czas, popijając drinka i wyśmiewając tą głupią sukę.
- Czy Justin nie wspominał kiedyś, że w porównaniu do niej nie mam żadnej klasy? – uśmiechnęłam się rozbawiona do Sophie, mojej przyjaciółki.
Szatynka zaśmiała się pod nosem i uśmiechnęła szeroko.
- Właśnie widać jaką klasę ma Andrina. – uniosła rozbawiona brwi. Obydwie spojrzałyśmy w kierunku Jones. Była pomiędzy dwoma chłopakami, a oni dotykali jej ciało. Chyba jej to nawet nie przeszkadzało. Mi z resztą też, bo widocznie już skończyła użalanie się nad sobą i nie mam w niej zagrożenia jeśli chodzi o Justina.
– Zadzwoń do Justina. – Sophie wskazała brodą na moją torebkę, która leżała obok mnie, na skórzanej kanapie.
Tak…
To jest dobry pomysł.
Wzięłam swoją torebkę i wyciągnęłam z niej telefon. Siedziałam bardziej w kącie, więc ściany zagłuszały trochę muzykę.
Wybrałam numer do Justina i czekałam aż usłyszę jego głos.
- Co jest? – spytał od razu, bez żadnego powitania. Typowe.
- Co robisz kochanie? – spytałam od niechcenia. Mały uśmiech znowu zaczął formować się na moich ustach.
- Gram w GTA z Jai’em. To wszystko?
Z Jai’em? Jest jeszcze lepiej niż mogłam sobie wyobrazić.
- Jest problem. – westchnęłam teatralnie. – Twoja była dziewczyna, wiesz, która. Andrina Jones. Jest w fatalnym stanie… - mój głos wydawał się być smutny. Zabawne jak dobrą aktorką potrafię być!
- Co się stało?
- The Mighty. Bądźcie szybko.
- Zaraz będę. – rozłączył się.
Z jednej strony satysfakcjonowała mnie jego odpowiedź, ale z drugiej… martwi się o nią, tak? Czy wciąż coś do niej czuje?
Potrząsnęłam głową odganiając te myśli i odłożyłam telefon do torebki.
Justin zaprzeczał o jego miłości do niej.
Szeroko się uśmiechnęłam w stronę Sophie.
- Zaraz będzie. – mrugnęłam rozbawiona do dziewczyny.

Oczami Andriny.

Naprawdę, to co robiłam było takie szalone! Przysięgam, że wszystko przeżywałam po raz pierwszy.
Nie wiem czy to alkohol, ale pochlebiało mi to, kiedy dwóch chłopaków, cóż, przystojnych chłopaków tańczyło razem ze mną. Nie obchodziło mnie to, że ich ręce lądowały za często na moim tyłku, to było naprawdę nic.
Pierwszy raz coś takiego przeżywałam.
A jeśli przeżywałam to nawet tego nie pamiętam i cóż… musiało to być naprawdę dawno temu. Zawsze był tylko Justin. Gdziekolwiek nie chciałam pójść tam zawsze był Justin. Nie wiem czy będąc z nim w związku byłam na jakiejkolwiek imprezie bez niego. Chyba nie. On zawsze był obok. Irytujące jak cholera!
A teraz? Teraz nie ma tutaj nikogo kogo znam, a co najważniejsze nie ma jego. Pierwszy raz od dawna czułam się wolna, nie czułam przytłaczającej jego obecności… czy fizycznie, czy mentalnie. Bo nawet jeśli go nie było, tak jak po naszym zerwaniu… on wciąż nie dawał mi spokoju. Siedział w mojej głowie i wbijał szpilki w moje serce. Teraz tego nie czułam.
W pewnej chwili odszedł ode mnie jeden chłopak, a został drugi. Złapał mnie za biodra i przysunął w swoją stronę.
Mimo słabego światła, wydawało mi się, że miał ciemne brązowe włosy i niebieskie oczy. Niebieskie, przenikliwe oczy. Był przystojny.
Zarzuciłam mu swoje ręce na szyi i zaczęłam tańczyć do rytmu.
- Jesteś tutaj sama? – spytał się prosto do mojego ucha.
- Jestem ze swoją przyjaciółką. – odpowiedziałam.
Ciekawe gdzie jest Ayesha?
- Chodzi mi o to czy nie jesteś z chłopakiem. – uśmiechnął się lekko.
Zaśmiałam się kpiąco zarzucając głowę do tyłu.
- Nie mam chłopaka. – kpiący uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
Mój chłopak odszedł. Zostawił mnie. Nigdy nie kochał.
To największy kutas.
- To dobrze,  bo…
- Bo..?
- Bo nawet jeśli by tutaj był, nie mógłbym ciebie zostawić bez zrobienia tego.
- Tego? – spytałam unosząc jedną brew i uśmiechając się lekko. Wiedziałam o czym mówi.
Przysunął swoją twarz bliżej mojej i rozbił swoje wargi o moje. Jego dłonie zsunęły się na mój tyłek, ścisnął go, a ja jęknęłam w jego usta.
A później po prostu wepchnął mi język do ust i zaczął mocno i w brutalny sposób całować.

W zasadzie to było całkiem dziwne.
Brunet z którym się całowałam najpierw przyciągnął mnie jeszcze bliżej, a kilka sekund po tym zniknął z moich objęć.
Szybko otworzyłam oczy i rozejrzałam się wokół.
Nikt nie zwracał na mnie uwagi, nikt po za właścicielem brązowych oczu.
Kurwa mać.

Oczami Justina

Kiedy Jessica zadzwoniła informując mnie o tym, że coś jest nie tak z Andriną, nie spodziewałem się, że będzie robiła z siebie dziwkę.
Cholera, ona była kiedyś moją dziewczyną i to jednak dziwne uczucie widzieć jak dopuszcza do siebie obcych facetów, a mi nie pozwala nawet na przyjaźń. I to, że zgodziła się słownie na taką naszą relacje, nie oznacza, że naprawdę jesteśmy przyjaciółmi. Widzę jak mnie traktuje.

Nie znałem tego chłopaka, ale zagotowało się we mnie widząc jak trzyma swoje łapy na jej tyłku. Złapałem go za materiał koszulki i szarpnąłem nim do tyłu.
- Wypierdalaj. - Warknąłem, popchnąłem bruneta w tłum.
Moment później Andrina wpatrywała się we mnie zdezorientowanym, rozbieganym wzrokiem. Po samym jej spojrzeniu zauważyłem jak bardzo jest pijana.
Bez słowa złapałem dziewczynę za przedramię i zacząłem ciągnąć w stronę wyjścia z klubu.

- Popieprzyło cię! Totalnie cię popierdoliło! - Krzyknąłem prosto w jej twarz nie zważając na to, że kilku naszych znajomych obserwowało naszą kłótnię przed budynkiem klubu.
- Czemu to cie obchodzi? - Wymamrotała. - To oznacza, że teraz nie mogę ruszać nigdzie bez ciebie?
- Nie obchodzi mnie nic dopóki nie zachowujesz się jak pieprzona dziwka. - Warknąłem.
Ona nie rozumie? Nie dość, że to źle świadczy o niej, to jeszcze o mnie. Czy taka tępa stała się po zerwaniu?

Oczami Andriny.

Myślałam, że się przesłyszałam.
- Dziwką? To jest to co teraz o mnie myślisz?
- To jest to co widziałem.
- Po prostu się bawiłam... To była tylko zabawa Justin!
- Bycie dziwką jest dla ciebie zabawą? - Parsknął śmiechem.
Słowo "dziwka" w jego ustach brzmiało jeszcze gorzej niż w kogokolwiek innego i miałam go szczerze dość.
- Przestań mnie tak nazywać!
- Nawet nie wiesz jak się na tobie zawiodłem...
Poczułam mocne ukłucie w klatce piersiowej.
Zabolało.
- Kiedy Jessica robiła takie rzeczy to tobie one nie przeszkadzały. - Wymamrotałam.
- Nie wciągaj Jessici w to gówno. W porównaniu do ciebie, ona nie udaje nikogo.
Uchyliłam wargi.
Co?
Czy on... Czy on ją obronił?
O kurwa.
Postawił ją ponad mnie.
Pokręciłam do siebie głową.
Czułam się tak żałośnie.
Ja byłam żałosna.
Prawie się przed nim popłakałam, dlatego szybko się cofnęłam i chciałam wejść z powrotem do klubu.
Muszę wziąć swoją torebkę z szatni i wracam do domu. Nie wytrzymam tutaj.
Ale czy nie wspominałam jeszcze jakiś czas temu jak dobrze się czuję psychicznie? Że w końcu poczułam się tak, jakbym uwolniła się od Justina?
Cóż, los widocznie chce, żebym wciąż cierpiała.
Tylko, że bycie dziwką w oczach Justina… to jest coś do czego nigdy nie chciałam dopuścić.
Ale to był tylko taniec… tylko pocałunek.
- Gdzie ty kurwa idziesz?! – krzyknął za mną. On był naprawdę zły.
Nie odpowiedziałam tylko szłam dalej.
- Andrina stój! - Poczułam jego mocny uścisk na moim nadgarstku. - Nigdzie się nie ruszasz!
Ze złości prawie tupnęłam nogą.
- Mówiłam Ci coś na temat rozkazów. Nie jestem kurwa twoją własnością. Nie będę już robiła tego co mi każesz.
- Wracamy do domu. - Syknął.
Czemu jest takim skurwielem?
- Nie wracam z tobą do domu. Przyszłam tu z Ayeshą i z nią stąd wyjdę.
- Więc to był jej pomysł?
Nie odpowiedziałam tylko wyrwałam się z jego uścisku prawie upadając na ziemię i wbiegłam do klubu. Odebrałam z szatni swoje rzeczy i odwróciłam się.
Mój były już stał przy mnie i bacznie mnie obserwował.
- Nie widzisz jak jesteś pijana? Wracasz ze mną Andrina.
Zrezygnowana westchnęłam i pozwoliłam Justinowi złapać za mój nadgarstek.
Tym razem jego dotyk nie był przyjemny. Był agresywny i bolesny, zupełnie coś innego niż kiedyś.
Ale wciąż go kochałam.

Oczami Justina

Wsiedliśmy do samochodu ruszyliśmy przed siebie.
Andrina od razu zaczęła się przeglądać w lusterku i starała w jakiś sposób zetrzeć z policzków swój makijaż połączony ze łzami.
Tak, doprowadziłem ją do płaczu.
Ale może w ten sposób zobaczy co zrobiła?
Nie miałem wyrzutów sumienia. Wciąż byłem na nią wściekły.
Nie tylko ona wyglądała źle zachowując się w ten sposób, ale również ja. Kiedyś była moją cholerną dziewczyną… Jessica też może zachowywać się jak dziwka, ale z nią jest inaczej. Ona nigdy nie była, ani jest moja.
Starałem się nie zwracać uwagi na dziewczynę widząc, że robi tylko tą jedną rzecz. Zauważyłem, że resztki jej makijażu były teraz rozmazane jeszcze bardziej.
Wciąż byłem zły i zaciskałem dłonie na kierownicy mocniej niż miałem to w zwyczaju.
Jednak prowadzenie auta i szybka jazda w pewien sposób mnie relaksowała. Zwłaszcza teraz, kiedy samochód mknął przez ciemne ulice kiedy wjeżdżaliśmy w osiedla położone na obrzeżu Miami.
- Zwolnij trochę. – usłyszałem cichy mruk po mojej prawej.
Zignorowałem to kontynuując jazdę.
- Justin mówię poważnie. Zwolnij, albo zrzygam ci się na deskę rozdzielczą.
Miałem ochotę się roześmiać, ale po prostu prychnąłem pod nosem.
- Moja wina, że tak się schlałaś?
Zerknąłem krótko na dziewczynę. Jej oczy były groźnie zmrużone.
Założę się, że według niej, odpowiedź na moje pytanie to „tak”.
W końcu uległem i zwolniłem dodatkowo uchylając trochę okno od strony dziewczyny. Andrina jest wciąż dla mnie ważna, ale co jak co, nie chcę widzieć jej wymiocin w moim aucie.
Dziewczyna wypuściła z ust cichy chichot i wygodniej usiadła.
Postanowiłem przerwać tą dziwną ciszę między nami.
Oblizałem wargi i trochę się wyluzowałem.
 - Więc mam nadzieję, że zrozumiałaś, że dzisiaj był twój ostatni wypad do klubu?
- Co proszę? – jakby trochę otrzeźwiała.
- Nie będziesz już chodziła do żadnych klubów Andrina. – odpowiedziałem poważnie.
Dzisiaj zdenerwowała mnie tak jak mało kiedy.
- O mój Boże... Czy ty siebie słyszysz?
Miałem ochotę parsknąć śmiechem, ale powstrzymałem się.
Jezu, idiotka… czemu mi się dziwi?
- A czy ty siebie widziałaś? Tańczyłaś jak dziwka, ile razy mam ci to powtarzać?! Mam ci to napisać na czole?
- Zamknij się. – burknęła groźnym głosem.
Przewróciłem oczami.
Byliśmy już po za miastem i spontanicznie wykręciłem w prawo kierując się w jedną z leśnych dróg.
Wiedziałem, że ją to zdenerwuje i byłem nawet gotowy na jej krzyki. Zawsze tak robiła, kiedy coś szło nie po jej myśli, a ja kochałem być złośliwy. Wiedziałem, że chciała dostać się do domu jak najszybciej i zrobiłem coś odwrotnego.
Ale ona wciąż nie krzyczała na mnie.
Miała dość czy była na tyle pijana, że po prostu nie miała siły?

- Czuje się źle, chce mi się rzygać i spać i jednocześnie jeść. Zawieź mnie do domu Justin!
Cicho westchnąłem.
Co za irytująca dziewczyna.
Od zawsze widziałem całkiem dobrze w ciemności, więc teraz mimo otaczających nas drzew i małemu światłu księżyca, wciąż mogłem dostrzec kontury ciała Andriny. Stąpała chwiejnym krokiem po suchym piasku i małych gałązkach kilka metrów przede mną, a ja siedziałem na konarze drzewa i przyglądałem się jej.  Miałem jej dość. Nie mogła gdzieś usiąść i posiedzieć cicho? Skoro tak źle się czuła to w czym problem, żeby odpocząć?
- I jest mi zimno.
Irytująca…
- Usiądź do cholery i daj mi odpocząć. - Westchnąłem.
- Nie wiem gdzie jesteś. – wymamrotała.
Od razu poderwałem się do góry i zacząłem kierować się w jej stronę. Pod moim ciężarem słychać było jak łamały się gałązki.
- Justin?
- A kto inny? - Cicho się zaśmiałem.
Stanąłem za brunetką, dosyć blisko. Jakoś tak.
Powoli odwróciła się do mnie przodem.
- Kiedy wracamy? – Spytała cicho.
Była już spokojniejsza.
Lekko się uśmiechnąłem nagle sobie coś przypominając. Była taka pijana… pewnie nie będzie pamiętała połowy rzeczy z dzisiejszej nocy.
- Pamiętasz jak kiedyś wymykaliśmy
 się z domu, żeby robić te różne, romantyczne rzeczy?
Słyszałem jakby przez chwilę przestała oddychać.
Wpatrywałem się w jej twarz i ledwie mogłem dostrzec jakiekolwiek detale. Ale zauważyłem jak nerwowo oblizuje wargi.
Odnalazłem swoją dłonią jej i splotłem że sobą nasze palce pod wpływem impulsu.
- Pamiętasz jak kąpaliśmy się nago w jeziorze o 3 w nocy?
Przełknęła głośno ślinę.
- Albo kiedy kochaliśmy się pod gołym niebem? Czy kiedy oglądaliśmy spadające gwiazdy? Pamiętasz to?
Zadrżała.
- Tak.
- Ja też.
- Do czego zmierzasz?
Uchyliłem swoje wargi i zmarszczyłem brwi. Sam nie wiedziałem. To był tylko impuls.
Puściłem dłoń Andriny i mocno przycisnąłem swoje wargi do jej.
Zacząłem całować ją z pasją.
Z początku stała prosto jak struna z uchylonymi wargami, ale moment później otrzeźwiała i zaczęła całować mnie ze wzajemnością.
Boże, całowała tak dobrze…
Nawet nie przeszkadzało mi to, że smakowała alkoholem i papierosami.
Tylko tak jak kiedyś, uwielbiałem kiedy wplątywała swoje palce w moje włosy, czy kiedy uśmiechała się podczas pocałunku.
Andrina.

Chyba trochę tęskniłem.


_______________________________________________

PRZEPRASZAM.

Ostatnio wspominałam, że ciężko u mnie z weną, ale wracam (:
No i szkoła, z tym też ciężko.

Ale rozdział jest dłuższy... i od razu ostrzegam. 
Nie wyobrażajcie sobie za duży Justina i Andriny razem, bo drama dopiero nadchodzi ;)

MIN. 15 KOMENTARZY - NASTĘPNY ROZDZIAŁ


27 komentarzy:

  1. mam pewne przypuszczenia, co do dalszej akcji opowiadanie, ale zostawię je sobie :3

    OdpowiedzUsuń
  2. wiedziałam że w końcu to sie tak skończy
    czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. Aawww nareszcie, już nie mogła się doczekać ;p Świetny rozdział i czekam z niecierpliwością na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sorki jeśli kogoś tym uraże ale wkurwia mnie Justin :/
    Boski rozdział i czekam na kolejny :-D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ona będzie w ciąży?! Błagam dawaj żeby ona byla w ciąży! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Awww cieszę się że Justin za nią tęskni ale jak piszesz ze drama nadchodzi to już boję pomyśleć co ty tam wymyślisz hahah ;) Napewno bd ciekawie rozdział świetny i czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  7. O boże. Jak dobrze, że wróciłaś. Mam nadzieję, że z Jai'em coś bedzie. I niecierpliwie czekam na nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  8. nareszcie!!!
    haha Justin musiał wykorzystać moment :P
    gdzie Jai :o

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejciu.. :D Mam nadzieję, że potem będą razem oczywiście. Dobrze że Justin tęsknił. Ja na jej miejscu zaczęłabym spotykać się z przyjacielem Justina żeby zobaczył jak to jest widywać go z inną :) CHCE NASTĘPNY

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział, zresztą jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  11. szczerze to czekam na drame XD może w końcu Jus ogarnie że ją kocha jak Jai zacznie działac ;d

    OdpowiedzUsuń
  12. O.M.B! Jak ja się cieszę, że wróciłaś ♡ Genialny rozdział *.* Nie mogę się doczekać następnego :D Hmm...Drama powiadasz? Ciekawe co wymyśliłaś ;) :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Powiadasz że bd drama ;) co ma być to bd ale chcę żeby jeszcze kiedyś później Justin uświadomił sb że ja kocha i bd razem ;) czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  14. swietny ! ❤️

    OdpowiedzUsuń
  15. fajnie ze jaia nie bylo! lubie go, ale jak przeczytalam jeszcze raz prolog, to adrina bedzie z kims w zwiazku a nie bedzie to justin chybaXDD i mam nadzieje ze nie jestes Janoskianators (czy jakos tak;) bo wtedy pewnie zrobilabys happy end dla jaia i andridy
    btw ta 'przyjaciolka' andriny to zimna suka, mam nadzieje ze niedlugo jakos andrina sie zorientuje czy cos
    uwielbiaaaaaam

    OdpowiedzUsuń
  16. ahhh uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Ale mnie Justin zdenerwował -.-

    OdpowiedzUsuń
  18. Gratuluję! Zostałaś nominowana do Liebster Award! Regulamin i pytania znajdziesz u mnie na blogu : )
    http://dark-bieber-fanfiction.blogspot.com/

    Chcę już nowyy :(

    OdpowiedzUsuń
  19. OMG żeby tylko niebyła w ciąży bo całe opowiadanie będzie bez sensu

    OdpowiedzUsuń
  20. Dodaj ten rozdział albo Cię kill ju

    OdpowiedzUsuń
  21. Ej noo chcemy juz nastepny ;______:

    OdpowiedzUsuń
  22. dodasz dzis? prosze:(

    OdpowiedzUsuń
  23. Dodasz coś dzisiaj? Taki prezent na Dzień Mamy :D

    OdpowiedzUsuń