Oczami Jessici Swan.
Pieprzona suka dobrze się bawiła. Mimo, że byłam w tym
klubie od prawie godziny, to jeszcze nie zatańczyłam ani razu. Obserwowanie
Andriny Jones, która zachowywała się tak jak nigdy, było najlepszą zabawą na
świecie.
Była napierdolona jak szmata, zataczała się, a mimo to
jeszcze tańczyła z dwoma chłopakami na raz.
Też spędzałam dobry czas, popijając drinka i wyśmiewając
tą głupią sukę.
- Czy Justin nie wspominał kiedyś, że w porównaniu do
niej nie mam żadnej klasy? – uśmiechnęłam się rozbawiona do Sophie, mojej
przyjaciółki.
Szatynka zaśmiała się pod nosem i uśmiechnęła szeroko.
- Właśnie widać jaką klasę ma Andrina. – uniosła rozbawiona
brwi. Obydwie spojrzałyśmy w kierunku Jones. Była pomiędzy dwoma chłopakami, a
oni dotykali jej ciało. Chyba jej to nawet nie przeszkadzało. Mi z resztą też,
bo widocznie już skończyła użalanie się nad sobą i nie mam w niej zagrożenia
jeśli chodzi o Justina.
– Zadzwoń do Justina. – Sophie wskazała brodą na moją
torebkę, która leżała obok mnie, na skórzanej kanapie.
Tak…
To jest dobry pomysł.
Wzięłam swoją torebkę i wyciągnęłam z niej telefon. Siedziałam
bardziej w kącie, więc ściany zagłuszały trochę muzykę.
Wybrałam numer do Justina i czekałam aż usłyszę jego
głos.
- Co jest? – spytał od razu, bez żadnego powitania.
Typowe.
- Co robisz kochanie? – spytałam od niechcenia. Mały
uśmiech znowu zaczął formować się na moich ustach.
- Gram w GTA z Jai’em. To wszystko?
Z Jai’em? Jest jeszcze lepiej niż mogłam sobie wyobrazić.
- Jest problem. – westchnęłam teatralnie. – Twoja była
dziewczyna, wiesz, która. Andrina Jones. Jest w fatalnym stanie… - mój głos
wydawał się być smutny. Zabawne jak dobrą aktorką potrafię być!
- Co się stało?
- The Mighty. Bądźcie szybko.
- Zaraz będę. – rozłączył się.
Z jednej strony satysfakcjonowała mnie jego odpowiedź,
ale z drugiej… martwi się o nią, tak? Czy wciąż coś do niej czuje?
Potrząsnęłam głową odganiając te myśli i odłożyłam
telefon do torebki.
Justin zaprzeczał o jego miłości do niej.
Szeroko się uśmiechnęłam w stronę Sophie.
- Zaraz będzie. – mrugnęłam rozbawiona do dziewczyny.
Oczami Andriny.
Naprawdę, to co robiłam było takie szalone! Przysięgam,
że wszystko przeżywałam po raz pierwszy.
Nie wiem czy to alkohol, ale pochlebiało mi to, kiedy
dwóch chłopaków, cóż, przystojnych chłopaków tańczyło razem ze mną. Nie
obchodziło mnie to, że ich ręce lądowały za często na moim tyłku, to było
naprawdę nic.
Pierwszy raz coś takiego przeżywałam.
A jeśli przeżywałam to nawet tego nie pamiętam i cóż…
musiało to być naprawdę dawno temu. Zawsze był tylko Justin. Gdziekolwiek nie
chciałam pójść tam zawsze był Justin. Nie wiem czy będąc z nim w związku byłam
na jakiejkolwiek imprezie bez niego. Chyba nie. On zawsze był obok. Irytujące
jak cholera!
A teraz? Teraz nie ma tutaj nikogo kogo znam, a co
najważniejsze nie ma jego. Pierwszy raz od dawna czułam się wolna, nie czułam
przytłaczającej jego obecności… czy fizycznie, czy mentalnie. Bo nawet jeśli go
nie było, tak jak po naszym zerwaniu… on wciąż nie dawał mi spokoju. Siedział w
mojej głowie i wbijał szpilki w moje serce. Teraz tego nie czułam.
W pewnej chwili odszedł ode mnie jeden chłopak, a został
drugi. Złapał mnie za biodra i przysunął w swoją stronę.
Mimo słabego światła, wydawało mi się, że miał ciemne
brązowe włosy i niebieskie oczy. Niebieskie, przenikliwe oczy. Był przystojny.
Zarzuciłam mu swoje ręce na szyi i zaczęłam tańczyć do
rytmu.
- Jesteś tutaj sama? – spytał się prosto do mojego ucha.
- Jestem ze swoją przyjaciółką. – odpowiedziałam.
Ciekawe gdzie jest Ayesha?
- Chodzi mi o to czy nie jesteś z chłopakiem. –
uśmiechnął się lekko.
Zaśmiałam się kpiąco zarzucając głowę do tyłu.
- Nie mam chłopaka. – kpiący uśmiech pojawił się na mojej
twarzy.
Mój chłopak odszedł. Zostawił mnie. Nigdy nie kochał.
To największy kutas.
- To dobrze, bo…
- Bo..?
- Bo nawet jeśli by tutaj był, nie mógłbym ciebie
zostawić bez zrobienia tego.
- Tego? – spytałam unosząc jedną brew i uśmiechając się
lekko. Wiedziałam o czym mówi.
Przysunął swoją twarz bliżej mojej i rozbił swoje wargi o
moje. Jego dłonie zsunęły się na mój tyłek, ścisnął go, a ja jęknęłam w jego
usta.
A później po prostu wepchnął mi język do ust i zaczął
mocno i w brutalny sposób całować.
W zasadzie to było całkiem dziwne.
Brunet z którym się całowałam najpierw przyciągnął mnie
jeszcze bliżej, a kilka sekund po tym zniknął z moich objęć.
Szybko otworzyłam oczy i rozejrzałam się wokół.
Nikt nie zwracał na mnie uwagi, nikt po za właścicielem
brązowych oczu.
Kurwa mać.
Oczami Justina
Kiedy Jessica zadzwoniła informując mnie o tym, że coś
jest nie tak z Andriną, nie spodziewałem się, że będzie robiła z siebie dziwkę.
Cholera, ona była kiedyś moją dziewczyną i to jednak
dziwne uczucie widzieć jak dopuszcza do siebie obcych facetów, a mi nie pozwala
nawet na przyjaźń. I to, że zgodziła się słownie na taką naszą relacje, nie
oznacza, że naprawdę jesteśmy przyjaciółmi. Widzę jak mnie traktuje.
Nie znałem tego chłopaka, ale zagotowało się we mnie
widząc jak trzyma swoje łapy na jej tyłku. Złapałem go za materiał koszulki i
szarpnąłem nim do tyłu.
- Wypierdalaj. - Warknąłem, popchnąłem bruneta w tłum.
Moment później Andrina wpatrywała się we mnie
zdezorientowanym, rozbieganym wzrokiem. Po samym jej spojrzeniu zauważyłem jak
bardzo jest pijana.
Bez słowa złapałem dziewczynę za przedramię i zacząłem
ciągnąć w stronę wyjścia z klubu.
- Popieprzyło cię! Totalnie cię popierdoliło! -
Krzyknąłem prosto w jej twarz nie zważając na to, że kilku naszych znajomych
obserwowało naszą kłótnię przed budynkiem klubu.
- Czemu to cie obchodzi? - Wymamrotała. - To oznacza, że
teraz nie mogę ruszać nigdzie bez ciebie?
- Nie obchodzi mnie nic dopóki nie zachowujesz się jak
pieprzona dziwka. - Warknąłem.
Ona nie rozumie? Nie dość, że to źle świadczy o niej, to
jeszcze o mnie. Czy taka tępa stała się po zerwaniu?
Oczami Andriny.
Myślałam, że się przesłyszałam.
- Dziwką? To jest to co teraz o mnie myślisz?
- To jest to co widziałem.
- Po prostu się bawiłam... To była tylko zabawa Justin!
- Bycie dziwką jest dla ciebie zabawą? - Parsknął
śmiechem.
Słowo "dziwka" w jego ustach brzmiało jeszcze
gorzej niż w kogokolwiek innego i miałam go szczerze dość.
- Przestań mnie tak nazywać!
- Nawet nie wiesz jak się na tobie zawiodłem...
Poczułam mocne ukłucie w klatce piersiowej.
Zabolało.
- Kiedy Jessica robiła takie rzeczy to tobie one nie przeszkadzały.
- Wymamrotałam.
- Nie wciągaj Jessici w to gówno. W porównaniu do ciebie,
ona nie udaje nikogo.
Uchyliłam wargi.
Co?
Czy on... Czy on ją obronił?
O kurwa.
Postawił ją ponad mnie.
Pokręciłam do siebie głową.
Czułam się tak żałośnie.
Ja byłam żałosna.
Prawie się przed nim popłakałam, dlatego szybko się
cofnęłam i chciałam wejść z powrotem do klubu.
Muszę wziąć swoją torebkę z szatni i wracam do domu. Nie
wytrzymam tutaj.
Ale czy nie wspominałam jeszcze jakiś czas temu jak
dobrze się czuję psychicznie? Że w końcu poczułam się tak, jakbym uwolniła się
od Justina?
Cóż, los widocznie chce, żebym wciąż cierpiała.
Tylko, że bycie dziwką w oczach Justina… to jest coś do
czego nigdy nie chciałam dopuścić.
Ale to był tylko taniec… tylko pocałunek.
- Gdzie ty kurwa idziesz?! – krzyknął za mną. On był
naprawdę zły.
Nie odpowiedziałam tylko szłam dalej.
- Andrina stój! - Poczułam jego mocny uścisk na moim
nadgarstku. - Nigdzie się nie ruszasz!
Ze złości prawie tupnęłam nogą.
- Mówiłam Ci coś na temat rozkazów. Nie jestem kurwa
twoją własnością. Nie będę już robiła tego co mi każesz.
- Wracamy do domu. - Syknął.
Czemu jest takim skurwielem?
- Nie wracam z tobą do domu. Przyszłam tu z Ayeshą i z
nią stąd wyjdę.
- Więc to był jej pomysł?
Nie odpowiedziałam tylko wyrwałam się z jego uścisku
prawie upadając na ziemię i wbiegłam do klubu. Odebrałam z szatni swoje rzeczy
i odwróciłam się.
Mój były już stał przy mnie i bacznie mnie obserwował.
- Nie widzisz jak jesteś pijana? Wracasz ze mną Andrina.
Zrezygnowana westchnęłam i pozwoliłam Justinowi złapać za
mój nadgarstek.
Tym razem jego dotyk nie był przyjemny. Był agresywny i
bolesny, zupełnie coś innego niż kiedyś.
Ale wciąż go kochałam.
Oczami Justina
Wsiedliśmy do samochodu ruszyliśmy przed siebie.
Andrina od razu zaczęła się przeglądać w lusterku i
starała w jakiś sposób zetrzeć z policzków swój makijaż połączony ze łzami.
Tak, doprowadziłem ją do płaczu.
Ale może w ten sposób zobaczy co zrobiła?
Nie miałem wyrzutów sumienia. Wciąż byłem na nią
wściekły.
Nie tylko ona wyglądała źle zachowując się w ten sposób,
ale również ja. Kiedyś była moją cholerną dziewczyną… Jessica też może
zachowywać się jak dziwka, ale z nią jest inaczej. Ona nigdy nie była, ani jest
moja.
Starałem się nie zwracać uwagi na dziewczynę widząc, że
robi tylko tą jedną rzecz. Zauważyłem, że resztki jej makijażu były teraz
rozmazane jeszcze bardziej.
Wciąż byłem zły i zaciskałem dłonie na kierownicy mocniej
niż miałem to w zwyczaju.
Jednak prowadzenie auta i szybka jazda w pewien sposób
mnie relaksowała. Zwłaszcza teraz, kiedy samochód mknął przez ciemne ulice
kiedy wjeżdżaliśmy w osiedla położone na obrzeżu Miami.
- Zwolnij trochę. – usłyszałem cichy mruk po mojej
prawej.
Zignorowałem to kontynuując jazdę.
- Justin mówię poważnie. Zwolnij, albo zrzygam ci się na
deskę rozdzielczą.
Miałem ochotę się roześmiać, ale po prostu prychnąłem pod
nosem.
- Moja wina, że tak się schlałaś?
Zerknąłem krótko na dziewczynę. Jej oczy były groźnie
zmrużone.
Założę się, że według niej, odpowiedź na moje pytanie to
„tak”.
W końcu uległem i zwolniłem dodatkowo uchylając trochę
okno od strony dziewczyny. Andrina jest wciąż dla mnie ważna, ale co jak co,
nie chcę widzieć jej wymiocin w moim aucie.
Dziewczyna wypuściła z ust cichy chichot i wygodniej
usiadła.
Postanowiłem przerwać tą dziwną ciszę między nami.
Oblizałem wargi i trochę się wyluzowałem.
- Więc mam
nadzieję, że zrozumiałaś, że dzisiaj był twój ostatni wypad do klubu?
- Co proszę? – jakby trochę otrzeźwiała.
- Nie będziesz już chodziła do żadnych klubów Andrina. –
odpowiedziałem poważnie.
Dzisiaj zdenerwowała mnie tak jak mało kiedy.
- O mój Boże... Czy ty siebie słyszysz?
Miałem ochotę parsknąć śmiechem, ale powstrzymałem się.
Jezu, idiotka… czemu mi się dziwi?
- A czy ty siebie widziałaś? Tańczyłaś jak dziwka, ile
razy mam ci to powtarzać?! Mam ci to napisać na czole?
- Zamknij się. – burknęła groźnym głosem.
Przewróciłem oczami.
Byliśmy już po za miastem i spontanicznie wykręciłem w
prawo kierując się w jedną z leśnych dróg.
Wiedziałem, że ją to zdenerwuje i byłem nawet gotowy na
jej krzyki. Zawsze tak robiła, kiedy coś szło nie po jej myśli, a ja kochałem
być złośliwy. Wiedziałem, że chciała dostać się do domu jak najszybciej i
zrobiłem coś odwrotnego.
Ale ona wciąż nie krzyczała na mnie.
Miała dość czy była na tyle pijana, że po prostu nie
miała siły?
- Czuje się źle, chce mi się rzygać i spać i jednocześnie
jeść. Zawieź mnie do domu Justin!
Cicho westchnąłem.
Co za irytująca dziewczyna.
Od zawsze widziałem całkiem dobrze w ciemności, więc
teraz mimo otaczających nas drzew i małemu światłu księżyca, wciąż mogłem
dostrzec kontury ciała Andriny. Stąpała chwiejnym krokiem po suchym piasku i
małych gałązkach kilka metrów przede mną, a ja siedziałem na konarze drzewa i
przyglądałem się jej. Miałem jej dość.
Nie mogła gdzieś usiąść i posiedzieć cicho? Skoro tak źle się czuła to w czym
problem, żeby odpocząć?
- I jest mi zimno.
Irytująca…
- Usiądź do cholery i daj mi odpocząć. - Westchnąłem.
- Nie wiem gdzie jesteś. – wymamrotała.
Od razu poderwałem się do góry i zacząłem kierować się w
jej stronę. Pod moim ciężarem słychać było jak łamały się gałązki.
- Justin?
- A kto inny? - Cicho się zaśmiałem.
Stanąłem za brunetką, dosyć blisko. Jakoś tak.
Powoli odwróciła się do mnie przodem.
- Kiedy wracamy? – Spytała cicho.
Była już spokojniejsza.
Lekko się uśmiechnąłem nagle sobie coś przypominając.
Była taka pijana… pewnie nie będzie pamiętała połowy rzeczy z dzisiejszej nocy.
- Pamiętasz jak kiedyś wymykaliśmy
się z domu, żeby robić
te różne, romantyczne rzeczy?
Słyszałem jakby przez chwilę przestała oddychać.
Wpatrywałem się w jej twarz i ledwie mogłem dostrzec
jakiekolwiek detale. Ale zauważyłem jak nerwowo oblizuje wargi.
Odnalazłem swoją dłonią jej i splotłem że sobą nasze
palce pod wpływem impulsu.
- Pamiętasz jak kąpaliśmy się nago w jeziorze o 3 w nocy?
Przełknęła głośno ślinę.
- Albo kiedy kochaliśmy się pod gołym niebem? Czy kiedy
oglądaliśmy spadające gwiazdy? Pamiętasz to?
Zadrżała.
- Tak.
- Ja też.
- Do czego zmierzasz?
Uchyliłem swoje wargi i zmarszczyłem brwi. Sam nie
wiedziałem. To był tylko impuls.
Puściłem dłoń Andriny i mocno przycisnąłem swoje wargi do
jej.
Zacząłem całować ją z pasją.
Z początku stała prosto jak struna z uchylonymi wargami,
ale moment później otrzeźwiała i zaczęła całować mnie ze wzajemnością.
Boże, całowała tak dobrze…
Nawet nie przeszkadzało mi to, że smakowała alkoholem i
papierosami.
Tylko tak jak kiedyś, uwielbiałem kiedy wplątywała swoje
palce w moje włosy, czy kiedy uśmiechała się podczas pocałunku.
Andrina.
Chyba trochę tęskniłem.
_______________________________________________
PRZEPRASZAM.
Ostatnio wspominałam, że ciężko u mnie z weną, ale wracam (:
No i szkoła, z tym też ciężko.
Ale rozdział jest dłuższy... i od razu ostrzegam.
Nie wyobrażajcie sobie za duży Justina i Andriny razem, bo drama dopiero nadchodzi ;)
MIN. 15 KOMENTARZY - NASTĘPNY ROZDZIAŁ
mam pewne przypuszczenia, co do dalszej akcji opowiadanie, ale zostawię je sobie :3
OdpowiedzUsuńwiedziałam że w końcu to sie tak skończy
OdpowiedzUsuńczekam na następny
Aawww nareszcie, już nie mogła się doczekać ;p Świetny rozdział i czekam z niecierpliwością na następny ;)
OdpowiedzUsuńSorki jeśli kogoś tym uraże ale wkurwia mnie Justin :/
OdpowiedzUsuńBoski rozdział i czekam na kolejny :-D
Ona będzie w ciąży?! Błagam dawaj żeby ona byla w ciąży! :D
OdpowiedzUsuńAwww cieszę się że Justin za nią tęskni ale jak piszesz ze drama nadchodzi to już boję pomyśleć co ty tam wymyślisz hahah ;) Napewno bd ciekawie rozdział świetny i czekam nn
OdpowiedzUsuńO boże. Jak dobrze, że wróciłaś. Mam nadzieję, że z Jai'em coś bedzie. I niecierpliwie czekam na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńnareszcie!!!
OdpowiedzUsuńhaha Justin musiał wykorzystać moment :P
gdzie Jai :o
Jejciu.. :D Mam nadzieję, że potem będą razem oczywiście. Dobrze że Justin tęsknił. Ja na jej miejscu zaczęłabym spotykać się z przyjacielem Justina żeby zobaczył jak to jest widywać go z inną :) CHCE NASTĘPNY
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, zresztą jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńszczerze to czekam na drame XD może w końcu Jus ogarnie że ją kocha jak Jai zacznie działac ;d
OdpowiedzUsuńO.M.B! Jak ja się cieszę, że wróciłaś ♡ Genialny rozdział *.* Nie mogę się doczekać następnego :D Hmm...Drama powiadasz? Ciekawe co wymyśliłaś ;) :*
OdpowiedzUsuńPowiadasz że bd drama ;) co ma być to bd ale chcę żeby jeszcze kiedyś później Justin uświadomił sb że ja kocha i bd razem ;) czekam nn
OdpowiedzUsuńswietny ! ❤️
OdpowiedzUsuńfajnie ze jaia nie bylo! lubie go, ale jak przeczytalam jeszcze raz prolog, to adrina bedzie z kims w zwiazku a nie bedzie to justin chybaXDD i mam nadzieje ze nie jestes Janoskianators (czy jakos tak;) bo wtedy pewnie zrobilabys happy end dla jaia i andridy
OdpowiedzUsuńbtw ta 'przyjaciolka' andriny to zimna suka, mam nadzieje ze niedlugo jakos andrina sie zorientuje czy cos
uwielbiaaaaaam
ahhh uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńAle mnie Justin zdenerwował -.-
OdpowiedzUsuńGratuluję! Zostałaś nominowana do Liebster Award! Regulamin i pytania znajdziesz u mnie na blogu : )
OdpowiedzUsuńhttp://dark-bieber-fanfiction.blogspot.com/
Chcę już nowyy :(
Świetny;**
OdpowiedzUsuńKiedy nowy? :(
OdpowiedzUsuńOMG żeby tylko niebyła w ciąży bo całe opowiadanie będzie bez sensu
OdpowiedzUsuńCudo! :)
OdpowiedzUsuńDodaj ten rozdział albo Cię kill ju
OdpowiedzUsuńEj noo chcemy juz nastepny ;______:
OdpowiedzUsuńdodaj juz
OdpowiedzUsuńdodasz dzis? prosze:(
OdpowiedzUsuńDodasz coś dzisiaj? Taki prezent na Dzień Mamy :D
OdpowiedzUsuń