Leniwie uchyliłam swoje powieki i momentalnie skrzywiłam
się czując się... Niedobrze.
Z początku byłam trochę zdezorientowana czując mdłości,
ale szybko dotarło do mnie to, że zwyczajnie w świecie mam kaca.
Nie podnosząc głowy rozejrzałam się wokół siebie.
Cholera.
To nie był mój pokój.
Zmarszczyłam brwi i jęknęłam.
Zupełnie nie wiem jak się tu znalazłam, a ostatnią rzeczą
jaką pamiętam był... Justin. Zabrał mnie z klubu i... Przywiózł tutaj?
Odwróciłam głowę w prawą stronę. Spod białej pościeli
wystawił ciemne, brązowe włosy mojej przyjaciółki.
Jak to się stało, że znalazłam się... Tutaj, kiedy Ayesha
została jeszcze w klubie? Chyba.
Zmusiłam swoje ciało do ustawienia się w pozycji leżącej.
Swoje nogi spuściłam na brązowe panele i westchnęłam.
Przymknęłam oczy i na siłę woli próbowałam zatrzymać chęć
zwymiotowania.
Nie dość, że miałam normalnego kaca, to do tego dochodził
moralniak.
Miałam sobie za złe, że kłóciłam się z Justinem. Nie
bardzo pamiętam o co poszło i co mu powiedziałam... Ale znając mnie pijaną
mogłam przesadzić.
Szybko zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki.
W szybkim tempie wylądowałam przy toalecie i
zwymiotowałam.
Z klasą Andrina.
Kiedy było już po wszystkim podniosłam się i przepłukałam
buzię, a później umyłam zęby palcem.
Chyba jeszcze wczoraj z kimś dosyć perwersyjnie tańczyłam
i wtedy pojawił się Justin.
Nie, ja tańczyłam z dwoma chłopakami.
I... Z jednym się całowałam.
Oni mnie obmacywali, a ja im na to pozwalałam.
Nagle poczułam do siebie obrzydzenie.
Nawet nie pamiętam jak mieli na imię i.. Czy ja w ogóle
poznałam ich imiona?
To nie byłam ja.
Szanowałam się i nie pozwalałam na takie rzeczy obcym
osobom. Właściwie nikomu, chyba, że to mój chłopak czy ktoś kto mi się
podoba...
Przesadziłam wczoraj.
Było jeszcze wcześnie, kilka minut po 6, a ja miałam być
na noc w domu. Próbowałam zignorować kolejne nadchodzące mdłości i zgarnęłam
swoje szpilki z podłogi. Sprawdziłam czy na pewno wzięłam swoje wszystkie
rzeczy, zwłaszcza najważniejsze z nich - klucze i telefon.
Obudziłam jeszcze Ayeshę, musiała się obudzić i zamknąć
za mną drzwi. Zastanawiałam się też czy jej rodzice wiedzą, że tu jestem i...
Muszę się dowiedzieć jak się tutaj znalazłam.
- Obudź się Ayesha. - Szarpnęłam mocniej ramieniem
dziewczyny i odkryłam z niej białą kołdrę.
Mulatka jęknęła niezadowolona i uchyliła oczy.
- Boże, która jest godzina? - Wymamrotała kładąc rękę na
czole.
- Po 6. Wstań, musisz zamknąć za mną drzwi.
- Ugh, nienawidzę cię...
Ale posłusznie podniosła sie i zaspana otworzyła drzwi od
swojego pokoju.
- Słuchaj, Ayesha...
- Hm?
- Jak to się stało, że jestem tutaj u ciebie..?
- Oh, um, przyjechałaś tutaj z Justinem.
Cicho westchnęłam i kiwnęłam głową.
Tak jak przypuszczałam.
Szpilki założyłam dopiero po tym jak wyszłam na dwór,
zarzuciłam kurtkę na ramiona i zgarbiona ruszyłam w stronę domu.
Powietrze było rześkie, a słońce niesamowicie irytujące,
dlatego że świeciło prosto w moje oczy. Pociągnęłam w dół swoją sukienkę i
moment później poczułam jak mi się podbiło. Obrzydliwe.
Wiedziałam, że będę dzisiaj jeszcze wymiotować.
Miałam szczęście, bo wchodząc do domu nie obudziłam
rodziców, od razu się umyłam i poszłam spać. Nie wspominam o tym, że znowu
zwymiotowałam, bo to było do przewidzenia.
Przed snem myślałam o tym co było wczoraj.
Boże... Justin.. Pamiętam jak złapał mnie za rękę. To nie
był jakiś tam zwykły gest... Czemu to zrobił? On był trzeźwy, zrobił to
świadomy. A ja jestem pewna, że nie sprowokowałam go do zrobienia tego. Złapał
mnie za rękę i był taki... Jak kiedyś.
Może po prostu zaczyna do mnie coś naprawdę czuć?
Lekko się uśmiechnęłam i chwilę później zasnelam.
****
Całą sobotę, a później całą niedzielę czekałam na
poniedziałek. Poniedziałek równał się szkole, a szkoła równała się możliwością
rozmowy z Justinem.
Pamiętając cały czas o jego czułym geście, poczułam nadzieję
na odratowanie naszego związku.
Tak, to cholernie głupie, ale to naprawdę mogło coś
znaczyć.
Przekroczyłam próg szkoły i ruszyłam pod sale numer 210,
miałam teraz angielski.
Po drodze zostawiłam w szafce swoją skórzaną kurtkę i
wzięłam potrzebny podręcznik.
- Jak tam weekend? - Ayesha oparła się o ścianę i lekko
uśmiechnęła. Ostatnio rozmawiałyśmy w dzień mojego okropnego kaca, właściwie
zamienilysmy tylko dwa zdania.
- nic ciekawego się nie działo. - Wzruszyłam ramionami.
- A ja... - Uśmiechnęła się szerzej. - Poznałam kogoś. -
Wzruszyła ramionami.
Unioslam brwi i udałam zainteresowaną.
- Poznałam go na tej imprezie w piątek, piszemy że sobą
cały weekend.
- Fajnie. - Uśmiechnęłam się. - Jest w naszym wieku?
- Um... Właściwie to jest starszy 2 lata, chodził do East
High i ma na imię Liam. Założę się, że według ciebie nie pasowalibyśmy do
siebie, ale jest naprawdę fajny.
- Cóż, kiedyś uważałam, że Khalil do ciebie pasuje... -
Parsknęłam śmiechem. Dziewczyna jedynie krzywo się uśmiechnęła i już nic nie
mówiła.
Chciałam pogadać z Justinem już na pierwszej lekcji, ale
nie miałam na to szansy. Postanowiłam, że wyciągnę go na dwór na długiej
przerwie, a później jeśli udałoby mi się coś zdziałać... Tutaj myślę o związku,
wrócimy na stołówkę do naszych znajomych.
Na stołówkę szłam z Jai'em, ostatnio był jakiś dziwny. To
znaczy dzisiaj, nie bardzo wiedziałam o co chodzi.
- Poczekaj... Jai, wszystko w porządku?
Spojrzał się na mnie i z małym uśmiechem pokrecil
przeczaco głową.
- Po prostu zjechała się do mnie rodzina wczoraj i...
Teraz nie mam spokoju w domu.
- Oh, w zasadzie to też nie lubię kiedy przyjeżdżają do
mnie dziadkowie, zwłaszcza kiedy moja babcia jest wredną su- - Poczułam tylko
jak potykam się o plecak zapewne, któregoś z pierwszaków.
I pewnie upadłabym gdyby nie para silnych rąk Jai'a.
- Musisz bardziej uważać. - usłyszałam przy uchu kiedy
podnosił mnie do góry.
Puścił moją talię, ale i tak stał blisko. Albo to ja
stałam blisko niego. Nie wiem.
- Dzięki... - Mruknęłam. - Czasem jestem sierotą. -
Parsknęłam śmiechem.
- Nie jesteś sierotą, po prostu do naszej szkoły chodzą
idioci zostawiający plecaki na środku korytarza. - Wzruszył ramionami.
Posłałam brunetowi uśmiech i przekroczylam jako pierwsza
próg stołówki.
Rozejrzałam się, ale jeszcze nie widziałam Justina.
- Gdzie Justin? - Spytałam Jai'a.
- Nie wiem, pewnie zaraz przyjdzie. Idziemy do stolika?
Usiadłam obok jakiejś blondynki, a Jai obok mnie. Nie
widziałam nigdy wcześniej tej dziewczyny i jakoś specjalnie mnie nie
obchodziła, ale z grzeczności zapoznałam się z nią.
Melissa, naprawdę ładna dziewczyna.
Z zazdrością patrzyłam na jej profil zazdroszcząc
długich, zadbanych blond włosów i niebieskich oczu.
- Słuchaj, Melissa. Skąd się przeniosłaś?
- Um, właściwie to jestem z Kalifornii... - Wzruszyła
ramionami. - Dzieciństwo spędziłam w Anglii.
- Właśnie słyszę twój akcent. - Posłałam jej mały
uśmiech.
- Brytyjski akcent jest niesamowicie seksowny. -
Usłyszałam za sobą znajomy głos.
- Jestem Justin. - Bieber pocałował wierzch dłoni
blondynki, a mi coś się przewróciło w brzuchu.
- Melissa. - Uśmiechnęła się miło.
Miałam ochotę skomentować w jakiś sposób ich powitanie,
ale powstrzymałam się.
Co to do cholery było?
Jai trącił mnie łokciem, a Justin zajął miejsce obok
niego.
- Co? - Mruknęłam ciche pytanie.
- Nie przejmuj się. - Poczułam jego dłoń na kolanie i to
jak kilka razy przejechał kciukiem po materiale moich spodni i jednocześnie
kolanie.
Przewróciłam oczami i poderwałam się z krzesła. Teraz
albo nigdy, muszę z nim pogadać.
- Justin, możemy chwilę porozmawiać? - Przygryzłam wargę.
- W cztery oczy. - Dodałam to już trochę ciszej.
Chyba trochę się zmieszał, ale kiwnął głową i wstał.
Kiedy usiedliśmy na murku przed szkołą, szczelniej
poprawiłam swoją bluzę i cicho westchnęłam.
- Więc o czym chciałaś gadać?
- Bo wtedy w piątek...
- Uh, pamiętasz wszystko, ta?
- Byłam pijana, ale nie tak bardzo...
- Słuchaj, Andrina... Tamto było błędem, to tylko chwila
uniesienia.
Poczułam jak mój żołądek wywija koziołka.
- Ale... Uh, myśla-
- Zapomnij o tym. W końcu umawialiśmy się na przyjaźń.
Z trudem przełknęłam ślinę i kiwnęłam głową. Chyba się
rozpłaczę.
- Heej, myślałem, że już się odkochałaś. - Szturchnął
mnie łokciem w żebra.
Powstrzymałam się przed skomentowaniem jego zachowania.
Do cholery, czemu on jest taki spokojny? Czemu robi z
siebie dupka? Zawsze taki był?
- Bo się odkochałam dupku. - Skłamałam. - Nie uważasz się
za zbyt pewnego siebie?
- Więc czemu chciałaś ze mną gadać?
- Żeby to sobie wyjaśnić. Z resztą byłeś taki dziwny w
piątek...
Ah, jestem takim kłamcą! Tylko wyjaśnić? Jasne Andrina.
Przecież nie chciałaś do niego wrócić... Nie, nigdy. Lol.
- Ja się nie zakochuje Andrina. Jesteś jedną z tych,
która się o tym przekonała. - Wzruszył obojętnie ramionami i wstał z murku, na
którym siedzieliśmy.
Jedną z tych…
Musi przypominać, że nie byłam jedyną?
- Jakoś nie zapomniałam o tym. - Krzywo się uśmiechnęłam.
- Ale to też ją byłam tą przy której siedziałeś rok.
Stanęłam obok niego i wsadziłam dłonie do kieszeni bluzy.
Ten listopad był całkiem chłodny jak na Florydę.
- Po prostu w ten sposób miałem ciebie tak blisko jak
przyjaciółkę... I traktowałem ciebie tak.
Zaśmiałam się, ale zupełnie bez humoru.
W tym czasie wolnym krokiem wracaliśmy do szkoły.
- Z każdą przyjaciółką sypiasz?
Zaśmiał się cicho.
- To był bonus, taki dobry bonus. - Mrugnął do mnie, a ja
przewróciłam oczami.
- W porządku... Więc... Jesteśmy przyjaciółmi? - Spytałam
niepewnie.
- Jesteśmy. - Posłał mi uśmiech, a jego orzechowe oczy
rozbłysły.
Lubiłam patrzeć na niego szczęśliwego.
I chociaż teraz przeprowadziliśmy drugą rozmowę na temat
przyjaźni, to teraz jestem do niej bardziej pozytywnie nastawiona. Wciąż go
kocham, ale widocznie nie jest nam pisany związek.
Nie wiem, może tak będzie lepiej.
Jestem na dobrej drodze, żeby to zrozumieć i pogodzić się
z tym.
Czas ruszyć na przód i nie myśleć o tym, że może nadarzyć
się kolejna okazja na odnowienie starego związku.
__________________________________________________________
rozdział z okazji dnia matki! yay
tak serio to nie mam żadnego dobrego wytłumaczenia dlaczego nie było nowego rozdziału przed TAKI długi czas...
trochę szkoła, próbne matury, mnóstwo 18 znajomych i uh, crush. lol
z crushem nie wyszło, więc teraz będę miała chociaż pod tym względem więcej czasu :)
do następnego, bo następny na pewno będzie!
Niech ona bd z Jaiem :) super i szybko do następnego
OdpowiedzUsuńomomomo niech ona i Jai będą razem a Justin niech żałuje, że nie wykorzystał swojej szansy :P :D <33 hah, współczuję ci :P mnie czeka to za rok ;o a co do crusha, to jak nie ten, to inny xd tego kwiaty pół światu, nie ? :D :*** do następnego :3
OdpowiedzUsuńWspaniały *-*
OdpowiedzUsuńJeej, nareszcie nowy♡ Spokojnie, przecież to zrozumiałe. Masz obowiązki, przyjaciół itd., nie można cały czas "żyć internetem" ;) Nie mogę się doczekać następnego :D
OdpowiedzUsuńOni kiedyś będą znowu razem,prawda? Muszą! Tęskniłam i mam nadzieje, ze szybko będzie nn!
OdpowiedzUsuńniczego nie będę zdradzać! :D ogólnie kolejny rozdział jest już gotowy, ale chcę, żeby ten zobaczyło i skomentowało więcej osób :3
UsuńOoo! Boski, czekam na next i mam nadzieje, że pojawi się szybko. Calusy i do następnego :)
OdpowiedzUsuńCudo !!! Niech ona sie w nim odkocha i niech zostaną kolegami i jak ona pozna sie bliżej z Jai'em a Justin niech po jakimś czasie będzie zazdrosny. No ale czekam na kolejny !!!
OdpowiedzUsuńdodasz jutro? mam jutro urodziny, proszę kocham twój blog i Ciebie:*
OdpowiedzUsuńniesamowity, ale kurde ta jej przyjaciolka to suka, jai chyba sie zakochuje a justin jest chuuujem lol
OdpowiedzUsuńprzejrzalam twoj profil na tt i widze ze kochasz janoskians i pewnie zrobisz koniec taki ze andrina bedzie z jaiem:((( a ja shippuje tylko justina i andrine:((((( prosze przekonaj sie do justina niech bedzie chujem a pod koniec opowiadania ksieciem z bajki czy cos hahah!! ilysm
mega mega mega!
OdpowiedzUsuńNiech będzie z Jaiem, Juju zobaczy co stracił
OdpowiedzUsuńNiech będzie z Jai'em.Justin zobaczy, co stracił. Naprawdę niech będzie go kochać, a on ją zdradzi i będzie JUJU. @_I_Like_Justin_
OdpowiedzUsuńBłagam następny
OdpowiedzUsuńzaraz się pojawi :3
Usuń