wtorek, 26 maja 2015

Rozdział 12.

Leniwie uchyliłam swoje powieki i momentalnie skrzywiłam się czując się... Niedobrze.
Z początku byłam trochę zdezorientowana czując mdłości, ale szybko dotarło do mnie to, że zwyczajnie w świecie mam kaca.
Nie podnosząc głowy rozejrzałam się wokół siebie.
Cholera.
To nie był mój pokój.
Zmarszczyłam brwi i jęknęłam.
Zupełnie nie wiem jak się tu znalazłam, a ostatnią rzeczą jaką pamiętam był... Justin. Zabrał mnie z klubu i... Przywiózł tutaj?
Odwróciłam głowę w prawą stronę. Spod białej pościeli wystawił ciemne, brązowe włosy mojej przyjaciółki.
Jak to się stało, że znalazłam się... Tutaj, kiedy Ayesha została jeszcze w klubie? Chyba.

Zmusiłam swoje ciało do ustawienia się w pozycji leżącej.
Swoje nogi spuściłam na brązowe panele i westchnęłam.
Przymknęłam oczy i na siłę woli próbowałam zatrzymać chęć zwymiotowania.
Nie dość, że miałam normalnego kaca, to do tego dochodził moralniak.
Miałam sobie za złe, że kłóciłam się z Justinem. Nie bardzo pamiętam o co poszło i co mu powiedziałam... Ale znając mnie pijaną mogłam przesadzić.

Szybko zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki.
W szybkim tempie wylądowałam przy toalecie i zwymiotowałam.
Z klasą Andrina.
Kiedy było już po wszystkim podniosłam się i przepłukałam buzię, a później umyłam zęby palcem.
Chyba jeszcze wczoraj z kimś dosyć perwersyjnie tańczyłam i wtedy pojawił się Justin.
Nie, ja tańczyłam z dwoma chłopakami.
I... Z jednym się całowałam.
Oni mnie obmacywali, a ja im na to pozwalałam.
Nagle poczułam do siebie obrzydzenie.
Nawet nie pamiętam jak mieli na imię i.. Czy ja w ogóle poznałam ich imiona?
To nie byłam ja.
Szanowałam się i nie pozwalałam na takie rzeczy obcym osobom. Właściwie nikomu, chyba, że to mój chłopak czy ktoś kto mi się podoba...
Przesadziłam wczoraj.

Było jeszcze wcześnie, kilka minut po 6, a ja miałam być na noc w domu. Próbowałam zignorować kolejne nadchodzące mdłości i zgarnęłam swoje szpilki z podłogi. Sprawdziłam czy na pewno wzięłam swoje wszystkie rzeczy, zwłaszcza najważniejsze z nich - klucze i telefon.
Obudziłam jeszcze Ayeshę, musiała się obudzić i zamknąć za mną drzwi. Zastanawiałam się też czy jej rodzice wiedzą, że tu jestem i... Muszę się dowiedzieć jak się tutaj znalazłam.
- Obudź się Ayesha. - Szarpnęłam mocniej ramieniem dziewczyny i odkryłam z niej białą kołdrę.
Mulatka jęknęła niezadowolona i uchyliła oczy.
- Boże, która jest godzina? - Wymamrotała kładąc rękę na czole.
- Po 6. Wstań, musisz zamknąć za mną drzwi.
- Ugh, nienawidzę cię...
Ale posłusznie podniosła sie i zaspana otworzyła drzwi od swojego pokoju.
- Słuchaj, Ayesha...
- Hm?
- Jak to się stało, że jestem tutaj u ciebie..?
- Oh, um, przyjechałaś tutaj z Justinem.
Cicho westchnęłam i kiwnęłam głową.
Tak jak przypuszczałam.

Szpilki założyłam dopiero po tym jak wyszłam na dwór, zarzuciłam kurtkę na ramiona i zgarbiona ruszyłam w stronę domu.
Powietrze było rześkie, a słońce niesamowicie irytujące, dlatego że świeciło prosto w moje oczy. Pociągnęłam w dół swoją sukienkę i moment później poczułam jak mi się podbiło. Obrzydliwe.
Wiedziałam, że będę dzisiaj jeszcze wymiotować.

Miałam szczęście, bo wchodząc do domu nie obudziłam rodziców, od razu się umyłam i poszłam spać. Nie wspominam o tym, że znowu zwymiotowałam, bo to było do przewidzenia.

Przed snem myślałam o tym co było wczoraj.
Boże... Justin.. Pamiętam jak złapał mnie za rękę. To nie był jakiś tam zwykły gest... Czemu to zrobił? On był trzeźwy, zrobił to świadomy. A ja jestem pewna, że nie sprowokowałam go do zrobienia tego. Złapał mnie za rękę i był taki... Jak kiedyś.
Może po prostu zaczyna do mnie coś naprawdę czuć?
Lekko się uśmiechnęłam i chwilę później zasnelam.
                                 ****

Całą sobotę, a później całą niedzielę czekałam na poniedziałek. Poniedziałek równał się szkole, a szkoła równała się możliwością rozmowy z Justinem.
Pamiętając cały czas o jego czułym geście, poczułam nadzieję na odratowanie naszego związku.
Tak, to cholernie głupie, ale to naprawdę mogło coś znaczyć.

Przekroczyłam próg szkoły i ruszyłam pod sale numer 210, miałam teraz angielski.
Po drodze zostawiłam w szafce swoją skórzaną kurtkę i wzięłam potrzebny podręcznik.

- Jak tam weekend? - Ayesha oparła się o ścianę i lekko uśmiechnęła. Ostatnio rozmawiałyśmy w dzień mojego okropnego kaca, właściwie zamienilysmy tylko dwa zdania.
- nic ciekawego się nie działo. - Wzruszyłam ramionami.
- A ja... - Uśmiechnęła się szerzej. - Poznałam kogoś. - Wzruszyła ramionami.
Unioslam brwi i udałam zainteresowaną.
- Poznałam go na tej imprezie w piątek, piszemy że sobą cały weekend.
- Fajnie. - Uśmiechnęłam się. - Jest w naszym wieku?
- Um... Właściwie to jest starszy 2 lata, chodził do East High i ma na imię Liam. Założę się, że według ciebie nie pasowalibyśmy do siebie, ale jest naprawdę fajny.
- Cóż, kiedyś uważałam, że Khalil do ciebie pasuje... - Parsknęłam śmiechem. Dziewczyna jedynie krzywo się uśmiechnęła i już nic nie mówiła.

Chciałam pogadać z Justinem już na pierwszej lekcji, ale nie miałam na to szansy. Postanowiłam, że wyciągnę go na dwór na długiej przerwie, a później jeśli udałoby mi się coś zdziałać... Tutaj myślę o związku, wrócimy na stołówkę do naszych znajomych.

Na stołówkę szłam z Jai'em, ostatnio był jakiś dziwny. To znaczy dzisiaj, nie bardzo wiedziałam o co chodzi.
- Poczekaj... Jai, wszystko w porządku?
Spojrzał się na mnie i z małym uśmiechem pokrecil przeczaco głową.
- Po prostu zjechała się do mnie rodzina wczoraj i... Teraz nie mam spokoju w domu.
- Oh, w zasadzie to też nie lubię kiedy przyjeżdżają do mnie dziadkowie, zwłaszcza kiedy moja babcia jest wredną su- - Poczułam tylko jak potykam się o plecak zapewne, któregoś z pierwszaków.
I pewnie upadłabym gdyby nie para silnych rąk Jai'a.
- Musisz bardziej uważać. - usłyszałam przy uchu kiedy podnosił mnie do góry.
Puścił moją talię, ale i tak stał blisko. Albo to ja stałam blisko niego. Nie wiem.
- Dzięki... - Mruknęłam. - Czasem jestem sierotą. - Parsknęłam śmiechem.
- Nie jesteś sierotą, po prostu do naszej szkoły chodzą idioci zostawiający plecaki na środku korytarza. - Wzruszył ramionami.
Posłałam brunetowi uśmiech i przekroczylam jako pierwsza próg stołówki.
Rozejrzałam się, ale jeszcze nie widziałam Justina.
- Gdzie Justin? - Spytałam Jai'a.
- Nie wiem, pewnie zaraz przyjdzie. Idziemy do stolika?

Usiadłam obok jakiejś blondynki, a Jai obok mnie. Nie widziałam nigdy wcześniej tej dziewczyny i jakoś specjalnie mnie nie obchodziła, ale z grzeczności zapoznałam się z nią.
Melissa, naprawdę ładna dziewczyna.
Z zazdrością patrzyłam na jej profil zazdroszcząc długich, zadbanych blond włosów i niebieskich oczu.
- Słuchaj, Melissa. Skąd się przeniosłaś?
- Um, właściwie to jestem z Kalifornii... - Wzruszyła ramionami. - Dzieciństwo spędziłam w Anglii.
- Właśnie słyszę twój akcent. - Posłałam jej mały uśmiech.
- Brytyjski akcent jest niesamowicie seksowny. - Usłyszałam za sobą znajomy głos.
- Jestem Justin. - Bieber pocałował wierzch dłoni blondynki, a mi coś się przewróciło w brzuchu.
- Melissa. - Uśmiechnęła się miło.
Miałam ochotę skomentować w jakiś sposób ich powitanie, ale powstrzymałam się.
Co to do cholery było?
Jai trącił mnie łokciem, a Justin zajął miejsce obok niego.
- Co? - Mruknęłam ciche pytanie.
- Nie przejmuj się. - Poczułam jego dłoń na kolanie i to jak kilka razy przejechał kciukiem po materiale moich spodni i jednocześnie kolanie.
Przewróciłam oczami i poderwałam się z krzesła. Teraz albo nigdy, muszę z nim pogadać.
- Justin, możemy chwilę porozmawiać? - Przygryzłam wargę. - W cztery oczy. - Dodałam to już trochę ciszej.
Chyba trochę się zmieszał, ale kiwnął głową i wstał.

Kiedy usiedliśmy na murku przed szkołą, szczelniej poprawiłam swoją bluzę i cicho westchnęłam.
- Więc o czym chciałaś gadać?
- Bo wtedy w piątek...
- Uh, pamiętasz wszystko, ta?
- Byłam pijana, ale nie tak bardzo...
- Słuchaj, Andrina... Tamto było błędem, to tylko chwila uniesienia.
Poczułam jak mój żołądek wywija koziołka.
- Ale... Uh, myśla-
- Zapomnij o tym. W końcu umawialiśmy się na przyjaźń.
Z trudem przełknęłam ślinę i kiwnęłam głową. Chyba się rozpłaczę.
- Heej, myślałem, że już się odkochałaś. - Szturchnął mnie łokciem w żebra.
Powstrzymałam się przed skomentowaniem jego zachowania.
Do cholery, czemu on jest taki spokojny? Czemu robi z siebie dupka? Zawsze taki był?
- Bo się odkochałam dupku. - Skłamałam. - Nie uważasz się za zbyt pewnego siebie?
- Więc czemu chciałaś ze mną gadać?
- Żeby to sobie wyjaśnić. Z resztą byłeś taki dziwny w piątek...
Ah, jestem takim kłamcą! Tylko wyjaśnić? Jasne Andrina. Przecież nie chciałaś do niego wrócić... Nie, nigdy. Lol.
- Ja się nie zakochuje Andrina. Jesteś jedną z tych, która się o tym przekonała. - Wzruszył obojętnie ramionami i wstał z murku, na którym siedzieliśmy.
Jedną z tych… Musi przypominać, że nie byłam jedyną?
- Jakoś nie zapomniałam o tym. - Krzywo się uśmiechnęłam. - Ale to też ją byłam tą przy której siedziałeś rok.
Stanęłam obok niego i wsadziłam dłonie do kieszeni bluzy. Ten listopad był całkiem chłodny jak na Florydę.
- Po prostu w ten sposób miałem ciebie tak blisko jak przyjaciółkę... I traktowałem ciebie tak.
Zaśmiałam się, ale zupełnie bez humoru.
W tym czasie wolnym krokiem wracaliśmy do szkoły.
- Z każdą przyjaciółką sypiasz?
Zaśmiał się cicho.
- To był bonus, taki dobry bonus. - Mrugnął do mnie, a ja przewróciłam oczami.
- W porządku... Więc... Jesteśmy przyjaciółmi? - Spytałam niepewnie.
- Jesteśmy. - Posłał mi uśmiech, a jego orzechowe oczy rozbłysły.
Lubiłam patrzeć na niego szczęśliwego.
I chociaż teraz przeprowadziliśmy drugą rozmowę na temat przyjaźni, to teraz jestem do niej bardziej pozytywnie nastawiona. Wciąż go kocham, ale widocznie nie jest nam pisany związek.
Nie wiem, może tak będzie lepiej.
Jestem na dobrej drodze, żeby to zrozumieć i pogodzić się z tym.

Czas ruszyć na przód i nie myśleć o tym, że może nadarzyć się kolejna okazja na odnowienie starego związku.

__________________________________________________________

rozdział z okazji dnia matki! yay

tak serio to nie mam żadnego dobrego wytłumaczenia dlaczego nie było nowego rozdziału przed TAKI długi czas...
trochę szkoła, próbne matury, mnóstwo 18 znajomych i uh, crush. lol
z crushem nie wyszło, więc teraz będę miała chociaż pod tym względem więcej czasu :)
do następnego, bo następny na pewno będzie!



15 komentarzy:

  1. Niech ona bd z Jaiem :) super i szybko do następnego

    OdpowiedzUsuń
  2. omomomo niech ona i Jai będą razem a Justin niech żałuje, że nie wykorzystał swojej szansy :P :D <33 hah, współczuję ci :P mnie czeka to za rok ;o a co do crusha, to jak nie ten, to inny xd tego kwiaty pół światu, nie ? :D :*** do następnego :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeej, nareszcie nowy♡ Spokojnie, przecież to zrozumiałe. Masz obowiązki, przyjaciół itd., nie można cały czas "żyć internetem" ;) Nie mogę się doczekać następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Oni kiedyś będą znowu razem,prawda? Muszą! Tęskniłam i mam nadzieje, ze szybko będzie nn!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niczego nie będę zdradzać! :D ogólnie kolejny rozdział jest już gotowy, ale chcę, żeby ten zobaczyło i skomentowało więcej osób :3

      Usuń
  5. Ooo! Boski, czekam na next i mam nadzieje, że pojawi się szybko. Calusy i do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudo !!! Niech ona sie w nim odkocha i niech zostaną kolegami i jak ona pozna sie bliżej z Jai'em a Justin niech po jakimś czasie będzie zazdrosny. No ale czekam na kolejny !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. dodasz jutro? mam jutro urodziny, proszę kocham twój blog i Ciebie:*

    OdpowiedzUsuń
  8. niesamowity, ale kurde ta jej przyjaciolka to suka, jai chyba sie zakochuje a justin jest chuuujem lol
    przejrzalam twoj profil na tt i widze ze kochasz janoskians i pewnie zrobisz koniec taki ze andrina bedzie z jaiem:((( a ja shippuje tylko justina i andrine:((((( prosze przekonaj sie do justina niech bedzie chujem a pod koniec opowiadania ksieciem z bajki czy cos hahah!! ilysm

    OdpowiedzUsuń
  9. mega mega mega!

    OdpowiedzUsuń
  10. Niech będzie z Jaiem, Juju zobaczy co stracił

    OdpowiedzUsuń
  11. Niech będzie z Jai'em.Justin zobaczy, co stracił. Naprawdę niech będzie go kochać, a on ją zdradzi i będzie JUJU. @_I_Like_Justin_

    OdpowiedzUsuń